Na zeznanie Vicente Zambady Niebla oczekiwano od dawna. Były kluczowy członek meksykańskiego kartelu Sinaola i syn bliskiego partnera lidera gangu, znanego jako "El Chapo", pojawił się przed sądem federalnym w Nowym Jorku. To, co powiedział ławie przysięgłych, nie tylko pogrążyło jego ojca, gangstera o pseudonimie "El Mayo", ale także cały kartel.
Prawdopodobnie nikt, poza jego liderami, nie wie o kartelu Sinaola tyle, co on. 43-letni dziś Vicente Zambada Niebla, syn Ismaela Zambady Garcii, jednego z szefów gangu, od najmłodszych lat szykował się do przejęcia kierownictwa nad przestępczą organizacją. Jego historia potoczyła się jednak inaczej.
W czwartek Vicente zdradził nie tylko ojca, ale także cały kartel, na którego czele miał stanąć.
"Zaskakująca zdrada"
Do federalnego sądu okręgowego na Brooklynie na kolejną rozprawę w procesie "El Chapo", Vicente Zambada Niebla wszedł tuż przed godziną 10 rano. Miał na sobie ciemnoniebieski, więzienny kombinezon.
Gmach sądu, w którym odbywa się proces "El Chapo", jest porównywany do fortecy. Uzbrojonym funkcjonariuszom federalnym towarzyszą policjanci z psami szkolonymi do wykrywania ładunków wybuchowych. Jak pisze "New York Times", po pojawieniu się na sali sądowej, Vicente spojrzał się w stronę narkotykowego barona z uśmieszkiem.
Stojąc przed ławą przysięgłych, były gangster przez pięć godzin wyjawiał tajemnice narkotykowego imperium. Szlaki przemytu, metody prania pieniędzy, krwawe wojny, osobiste porachunki, wielomilionowe łapówki. Okazało się, że Vicente wiedział o "rodzinnym" przedsiębiorstwie zaskakująco wiele.
Ujawnił jednak nie tylko sposób funkcjonowania kartelu. Padały także nazwiska - dostawców, dystrybutorów ochroniarzy, zabójców, kuzynów, braci, synów... Jak pisze "NYT", to "zaskakująca zdrada".
"Mój tata jest przywódcą kartelu Sinaola"
Zeznania, które złożył Vicente Zambada Niebla, obciążały przede wszystkim jego ojca, "El Mayo" - jednego z najbardziej poszukiwanych dilerów narkotyków w Stanach Zjednoczonych. Za informacje, które mogą pomóc w jego schwytaniu, FBI oferuje 5 mln dolarów.
Jedne z pierwszych słów, jakie Vicente wypowiedział do ławy przysięgłych tego dnia, brzmiały: - Mój ojciec jest przywódcą kartelu Sinaola.
Były gangster opowiedział, jak "El Chapo" wraz z jego ojcem przemycali tony narkotyków - w samochodach, łodziach podwodnych, czy ciężarówkach przewożących mrożone mięso.
Jak zeznał, zdarzało się, że "El Mayo" wydawał na łapówki nawet milion dolarów miesięcznie. Według Vicente, jeden z generałów meksykańskiej armii, pracujący w ministerstwie obrony Meksyku co miesiąc otrzymywał od kartelu 50 tysięcy dolarów. Według zeznań Zambady, jego ojciec rutynowo przekupywał także oficera wojskowego, będącego niegdyś osobistym ochroniarzem byłego prezydenta Meksyku, Vincente Foxa.
Gdy Vicente Zambada był młodym chłopakiem ojciec zabierał go na spotkania z handlarzami narkotyków i funkcjonariuszami policji.
- Zaczynałem rozumieć, jak to wszystko funkcjonowało - powiedział przysięgłym. - I krok po kroku, zacząłem angażować się w biznes mojego ojca - kontynuował swoją opowieść.
Wspinaczka po drabinie
Z czasem Vicente wspinał się po drabinie przestępczej organizacji, by w końcu zostać współpracownikiem ojca. Był wówczas odpowiedzialny za nadzór nad transportem kokainy z Kolumbii do Meksyku oraz z Meksyku do USA - głównie do Chicago i Los Angeles.
Wcześniej pełnił w kartelu różne funkcje. Był chłopcem na posyłki, ambasadorem, w końcu kierownikiem operacyjnym.
W 2009 roku Vicente Zambada został aresztowany w trakcie operacji wojskowej w Meksyku i ekstradowany do Chicago. Tam miał usłyszeć zarzut przemycania narkotyków do USA. Wtedy jego prawnicy przekazali szokującą informację. Według nich Zambada miał przez lata pracować jako szpieg dla DEA (Drug Enforcement Administration), amerykańskiej agencji rządowej do walki z przestępczością narkotykową. Twierdzili oni, że gangster przekazywał DEA informacje obciążające jego rywali w zamian za ochronę i możliwość swobodnego prowadzenia działalności.
Amerykańskie władze przyznały, że Zambada spotykał się z agentami federalnymi, ale zaprzeczyły, by zawarto z nim jakąkolwiek umowę "coś za coś".
W tajnym postępowaniu prowadzonym w Chicago w 2013 roku, Vicente przyznał się do zarzutów związanych z handlem narkotykami. Został skazany na 10 lat więzienia.
Na to, by stanąć przed sądem i powiedzieć wszystko, co wiedział o kartelu "El Chapo", czekał pięć lat. Dlaczego zdecydował się na taki krok? W zamian za współpracę byłemu gangsterowi obiecano łagodniejszy wyrok oraz zgodę dla jego rodziny na stały pobyt na terytorium Stanów Zjednoczonych.
Meksykański król narkotyków
Proces Joaquina "El Chapo" Guzmana rozpoczął się w listopadzie przed sądem okręgowym w Nowym Jorku. Narkotykowy baron jest oskarżany m.in. o międzynarodowy handel narkotykami, spisek w celu zamordowania rywali i pranie pieniędzy. Jeżeli zostanie uznany za winnego, czeka go dożywocie. Prokuratorzy starają się dowieść m.in., że zabił lub nakazał zamordowanie ponad 30 rywali i funkcjonariuszy organów ścigania. Media amerykańskie opisują 61-letniego Guzmana jako największego na świecie handlarza narkotyków. "El Chapo" nie przyznaje się do winy.
Guzman narkotykowy proceder zaczął w wieku kilkunastu lat od uprawiania marihuany. Później stanął na czele kartelu narkotykowego. W ciągu kilkudziesięciu lat zarobił 14 miliardów dolarów. Był chroniony m.in. przez sieć skorumpowanych funkcjonariuszy policji i polityków.
Prowadzenie procesu przeciw Guzmanowi w Nowym Jorku uzasadnia się m.in. nieskutecznością meksykańskiego wymiaru sprawiedliwości. Zanim został zatrzymany i trafił do USA, dwukrotnie zdołał zbiec z meksykańskich więzień.
Autor: momo//plw / Źródło: New York Times, Newsweek, PAP