W czasie minionego weekendu Dnia Ojca w Chicago w strzelaninach zginęło 14 osób, w tym pięcioro nieletnich. Od piątku do poniedziałku postrzelonych zostało łącznie 104 mieszkańców miasta, a najmłodszą ofiarą był trzyletni chłopiec.
Według dziennika "Chicago Sun Times" w miniony weekend mniej było ofiar śmiertelnych niż w ostatni weekend maja, kiedy odnotowano 24 ofiary. - Kule nie tylko rozrywają rzeczy, w które trafiają. Pociski rozbijają także rodziny. Pociski niszczą dzielnice i niszczą poczucie bezpieczeństwa w społeczności – oświadczył podczas niedzielnej konferencji prasowej szef policji w Chicago David Brown.
Dzieci ofiarami strzelanin w Chicago
Ostatnią dziecięcą ofiarę śmiertelną broni palnej zarejestrowano w poniedziałek wcześnie rano na przedmieściu Austin po zachodniej stronie Chicago. 15-latek został ranny w nogę, klatkę piersiową i brzuch. Został przewieziony do szpitala, gdzie zmarł.
W poniedziałek w porannych strzelaninach zginęło także dwóch mężczyzn. W sobotę wieczorem także w Austin została zabita 13-letnia dziewczynka oglądająca w domu telewizję, a dwoje innych nastolatków zostało rannych. W innym zdarzeniu śmierć poniósł trzyletni chłopiec, kiedy ktoś otworzył ogień do jego ojca podczas jazdy samochodem. W tym samym dniu zginęło także dwóch nastolatków.
Według chicagowskich mediów w trakcie weekendu Dnia Ojca (w USA to święto było w tym roku obchodzone w niedzielę, 21 czerwca - red.) postrzelono w mieście najwięcej osób w tym roku. Brown zapewnił, że policja intensywnie poszukuje sprawców przemocy. W jego opinii wspólnym mianownikiem strzelanin są "gangi, broń i narkotyki".
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Zol87/Wikimedia CC BY 2.0