Amerykańska Federalna Administracja Lotnicza (FAA) poinformowała w środę, że zarządzi przegląd około 220 silników lotniczych takiego typu, jak ten, który rozerwał się podczas lotu do Dallas w maszynie linii Southwest. Samolot lądował awaryjnie w Filadelfii. Jedna z pasażerek zmarła.
Badaniom poddane zostaną w ciągu najbliższych sześciu miesięcy wirniki turbin silników typu CFM56-7B, które mają za sobą określoną liczbę startów i lądowań.
Właśnie podczas tych manewrów silniki poddawane są bowiem największym obciążeniom. Silnik tego typu, zamontowany w samolocie Boeing 737-700 linii Southwest Airlines, eksplodował we wtorek wkrótce po starcie. Na pokładzie maszyny, która leciała z nowojorskiego lotniska LaGuardia do Dallas w Teksasie było 149 osób.
Kobietę częściowo "wyssało" na zewnątrz
W wyniku wybuchu fragment wirnika turbiny rozbił jedno z okien. Doszło do nagłej dekompresji wnętrza samolotu, a siedząca przy oknie 43-letnia Jennifer Riordan została niemal "wyssana" na zewnątrz. Współpasażerowie zdołali wciągnąć kobietę z powrotem do wnętrza, ale po wylądowaniu i przewiezieniu do szpitala zmarła z powodu odniesionych ran. Lekarze orzekli, że przyczyną śmierci były rozległe obrażenia głowy, szyi i klatki piersiowej.
"Podobne awarie nie powinny się zdarzać"
Do podobnej awarii silnika w samolocie linii Southwest doszło już w 2016 roku. Wówczas nie było ofiar. - Podobne awarie silnika w samolocie pasażerskim nie powinny się zdarzać - powiedział Robert Sumwalt, przewodniczący Federalnego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Transportu (NTSB). Dodał, że wstępne badania wykazały, że fragment wirnika turbiny oderwał się z powodu tzw. zmęczenia materiału. Był to pierwszy śmiertelny wypadek na pokładzie samolotu pasażerskiego w USA od 2009 roku. Sumwalt nie wykluczył czasowego wstrzymania lotów wszystkich samolotów typu Boeing 737.
Autor: js//kg / Źródło: PAP