Wydalając amerykańskich dyplomatów, Rosja dowodzi, że nie jest zainteresowana dialogiem na temat spraw istotnych dla obu krajów - oznajmił w czwartek Departament Stanu USA tuż po ogłoszeniu przez Moskwę, że zamknie on konsulat Stanów Zjednoczonych w Petersburgu oraz nakaże 60 amerykańskim dyplomatom opuścić kraj.
W stanowisku dyplomacji Waszyngtonu poinformowano też, że Stany Zjednoczone rezerwują sobie prawo podjęcia kolejnych kroków w odpowiedzi na decyzję Moskwy w tej sprawie - pisze agencja Reutera.
- Departament Stanu USA analizuje dostępne opcje pod kątem dalszych reakcji na decyzję Rosji o zamknięciu konsulatu i wydaleniu amerykańskich dyplomatów - powiedziała rzeczniczka resortu Heather Nauert.
Nauert dodała, że nie ma usprawiedliwienia dla kroków podjętych przez Moskwę i stwierdziła, że USA "rezerwują sobie prawo do odpowiedzi".
"Symetryczna" odpowiedź Rosji
MSZ Rosji ogłosiło w czwartek, że 58 dyplomatów USA w Moskwie i dwóch dyplomatów z konsulatu generalnego USA w Jekaterynburgu zostało uznanych za osoby niepożądane.
Szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow zapowiedział, że Moskwa odpowie symetrycznie wszystkim krajom, które wydaliły rosyjskich dyplomatów. - Wobec pozostałych krajów także wszystko jest symetryczne, jeśli chodzi o liczbę ludzi, którzy będą wyjeżdżać z Federacji Rosyjskiej ze składu misji dyplomatycznych - wskazał.
Jak podało krótko później MSZ Rosji w oficjalnym komunikacie, na spotkaniu w ministerstwie Riabkow wręczył ambasadorowi USA notę protestacyjną w związku z wydaleniem przez Stany Zjednoczone dyplomatów rosyjskich i decyzją USA o zamknięciu konsulatu generalnego Rosji w Seattle.
MSZ nazwało żądanie strony amerykańskiej, by Rosjanie opuścili USA, "oburzającym i bezpodstawnym" i oceniło, iż władze amerykańskie mają zamiar "zagarnąć pomieszczenia" przedstawicielstwa Rosji w Seattle.
"Zgodnie z zasadą wzajemności w trybie działań odwetowych 58 pracowników ambasady USA w Moskwie i dwaj pracownicy konsulatu generalnego USA w Jekaterynburgu uznani zostają za 'persona non grata' z powodu działalności niezgodnej ze statusem dyplomatycznym. Powinni oni opuścić terytorium Federacji Rosyjskiej do 5 kwietnia 2018 roku" - głosi komunikat.
MSZ poinformowało także, że cofa zgodę na otwarcie i działalność konsulatu generalnego USA w Petersburgu. Przedstawiciele USA "powinni całkowicie zwolnić budynek, który wcześniej został im udostępniony na potrzeby tej instytucji, nie później niż 31 marca" - powiadomił rosyjski resort.
Ministerstwo przekazało także, iż na spotkaniu zażądano od ambasadora USA wyjaśnień w sprawie jego wypowiedzi o możliwości nałożenia aresztu na aktywa rosyjskie na terenie Stanów Zjednoczonych. "Zrealizowanie takich gróźb doprowadzi do dalszej poważnej degradacji w naszych relacjach" - ostrzegło MSZ.
"W razie dalszych wrogich działań wobec rosyjskich przedstawicielstw dyplomatycznych i konsularnych w USA podjęte zostaną dodatkowe kroki wobec personelu i obiektów ambasady i konsulatów generalnych USA w Rosji" - dodano w komunikacie.
Atak bronią chemiczną
W poniedziałek władze USA ogłosiły, że wydalają 60 rosyjskich dyplomatów i zamykają rosyjski konsulat generalny w Seattle w odpowiedzi na zamach w Anglii na byłego pułkownika rosyjskiego wywiadu Siergieja Skripala.
Skripal oraz towarzysząca mu córka Julia trafili do szpitala w stanie krytycznym, gdy 4 marca znaleziono ich nieprzytomnych w Salisbury. Władze brytyjskie uznały, że zostali oni zaatakowani opracowanym w Rosji za czasów ZSRR bojowym środkiem trującym, określanym jako Nowiczok.
Wielka Brytania i w ślad za nią inne kraje europejskie - w tym Polska - zadecydowały o wydaleniu w reakcji na zamach w Salisbury łącznie ponad 140 dyplomatów Rosji.
Autor: mm/adso / Źródło: PAP, Reuters