30 kul z karabinu maszynowego wystrzelił mieszkaniec Florydy w kierunku mężczyzny, którego wziął za intruza, a który w rzeczywistości był pracownikiem firmy czyszczącej baseny, podaje policja. Choć według lokalnego szeryfa ostrzelany został niegroźnie ranny, nie popełniono żadnego przestępstwa.
Gdy 33-letni pracownik czyszczący baseny dotarł do domu w Dunedin na Florydzie, był już wieczór. Zwykle przychodził tam czyścić basen za dnia, tym razem jednak był spóźniony. Było już ciemno, więc przy pracy przyświecał sobie latarką. Na nagraniu z domowej kamery bezpieczeństwa, udostępnionym przez biuro szeryfa hrabstwa Pinellas widać, jak 15 czerwca krząta się przy brzegu basenu.
Chwilę później właściciel domu, który przebywał wewnątrz ze swoją żoną, "w ciągu kilku minut (...) oddał w jego kierunku 30 strzałów ze swojego M4 (popularny karabinek automatyczny używany przez amerykańską armię - red.)" - jak mówił na konferencji prasowej Bob Gualtieri, lokalny szeryf, cytowany przez Washington Post.
ZOBACZ TEŻ: 7-latek przyniósł do szkoły broń, prokuratura stawia zarzuty. "To mogło być bardzo niebezpieczne zdarzenie"
Pracownik czyszczący baseny ostrzelany przez właścicieli domu
Cytowani w oświadczeniu lokalnej policji detektywi twierdzą, że 43-letnia właścicielka domu usłyszała odgłosy przy basenie i zauważyła mężczyznę, którego nie rozpoznała. Zaniepokojona zawiadomiła swojego męża, emerytowanego oficera Armii USA. Wedle tej samej relacji miał on kilkakrotnie krzyczeć, by domniemany intruz opuścił ich posiadłość. Gdy żona dzwoniła pod numer alarmowy 911, mąż przyniósł karabin z sypialni. Jak czytamy w komunikacie, oboje nadal słyszeli odgłosy i zauważyli światło latarki, zbliżające się do drzwi. Wtedy, "w obawie o bezpieczeństwo" właściciel miał wystrzelić dwa naboje ze swojego karabinu. Potem padły następne strzały. Z zapisu rozmowy kobiety z dyspozytorem numeru alarmowego, zamieszczonego w Washington Post wynika, że prowadzący rozmowę operator słyszał strzały i wzywał kobietę do przerwania ognia.
Pracownik firmy obsługującej przydomowe baseny miał szczęście. Jak informuje Washington Post 33-latek nie został trafiony bezpośrednio kulami, zraniły go jednak części szkła i odłamki, gdy kule trafiły w okno. Z lekkimi obrażeniami został przewieziony do szpitala.
Ostrzelany zgodnie z prawem Florydy
"To prawdopodobnie jedna z tych rzeczy, którą nazwałbym legalnymi, ale okropnymi" - mówi cytowany przez portal szeryf Gualtieri. "To zgodny z prawem okropny splot okoliczności. Mamy szczęście, że nikomu nic poważnego się nie stało" - dodaje.
Jak pisze Washington Post, zdaniem szeryfa można było uniknąć tej strzelaniny. "Z perspektywy czasu widać, że (pracownik) powinien był dać im znać, że przyjeżdża o 9 wieczorem. A w ogóle nie próbował się z nimi skontaktować” - stwierdził. Jednak zdaniem policji w trakcie zdarzenia nie popełniono żadnego przestępstwa. Szeryf powołuje się przy tym na wzbudzające dyskusje prawo do obrony własnego domostwa. Jedna z debat na ten temat odbyła się niedawno, po śmierci matki czworga dzieci, zastrzelonej - według relacji mediów i prawnika jej rodziny - po sąsiedzkiej waśni przez drzwi domu sąsiadki.
ZOBACZ TEŻ: Zatrzymano kobietę podejrzaną o zastrzelenie przez zamknięte drzwi swojej sąsiadki na oczach jej dzieci
Źródło: Biuro szeryfa hrabstwa Pinellas, Washington Post
Źródło zdjęcia głównego: Biuro szeryfa hrabstwa Pinellas