W środę w Filadelfii doszło do pożaru na drugim piętrze kamienicy. Zginęło co najmniej 12 osób, w tym ośmioro dzieci. Przyczyna pożaru jest przedmiotem śledztwa. Straż pożarna poinformowała, że w budynku zainstalowane były cztery alarmy przeciwpożarowe, ale żaden z nich nie działał.
W środę rano czasu lokalnego w Filadelfii na północnym wschodzie USA doszło do pożaru na drugim piętrze trzypiętrowej kamienicy, w której mieszkało 26 osób. Z płonącego domu wydostało się ośmiu mieszkańców. Dwie osoby, w tym dziecko, trafiły do szpitali.
Służby ustaliły, że w wyniku tego zdarzenia zginęło co najmniej 12 osób. Strażacy nie wykluczają, że bilans ofiar może wzrosnąć - podaje telewizja ABC. - Módlmy się za te dzieci - powiedział burmistrz Jim Kenney po tym, jak pierwszy zastępca komisarza straży pożarnej Craig Murphy przekazał, że ośmioro dzieci zginęło w pożarze.
Nie zadziałały alarmy przeciwpożarowe
Mieszkańcy sąsiednich budynków powiedzieli dziennikarzom, że nad ranem obudził ich krzyk ludzi i zapach spalenizny. Gdy wybiegli z mieszkań, zobaczyli płomienie wydobywające się z okien na drugim piętrze. - To było straszne - powiedział komisarz Murphy reporterom. - Pracuję w straży od 35 lat i to jeden z najgorszych pożarów, w których gaszeniu brałem udział - dodał.
Przyczyna pożaru jest przedmiotem śledztwa. Straż pożarna poinformowała, że w kamienicy zainstalowane były cztery alarmy przeciwpożarowe, ale żaden z nich nie działał.
Źródło: PAP Reuters