53 lata po zaginięciu samolotu z pięcioma osobami na pokładzie w amerykańskim stanie Vermont, eksperci twierdzą, że odnaleźli wrak maszyny - pisze portal telewizji NBC News.
Samolot zniknął z radarów wkrótce po wylocie z lotniska Burlington do Providence w stanie Rhode Island 27 stycznia 1971 r. Na pokładzie było dwóch członków załogi i trzech pasażerów.
Początkowe poszukiwania utrudnił fakt, że jezioro zamarzło w ciągu czterech dni od zdarzenia. W ciągu kilkudziesięciu lat przeprowadzono jeszcze co najmniej 17 akcji poszukiwawczych, wszystkie bezskuteczne.
Dopiero w 2024 roku Garry Kozak i jego zespół poszukiwawczy natrafili w pobliżu miejsca, gdzie maszyna zniknęła z radarów, na wrak samolotu o charakterystycznym, biało-czerwonym malowaniu. .
- Dzięki wszystkim zgromadzonym dowodom jesteśmy na 99 procent pewni, że to ten samolot - powiedział w poniedziałek Kozak. Jak dodał, odkrycie wraku daje rodzinom ofiar "pewną otuchę i odpowiedź na wiele ich pytań".
"Chociaż krewni ofiar są wdzięczni i odczuwają ulgę, że samolot został prawdopodobnie odnaleziony, odkrycie stawia także szereg pytań i otwiera dawne rany" - zauważa portal amerykańskiej telewizji NBC News.
- Odnalezienie tego wraku teraz daje poczucie spokoju, a jednocześnie rodzi smutek - przyznała Barbara Nikitas, siostrzenica pilota samolotu George'a Nikity, w wywiadzie dla Associated Press.
Czytaj również: Ewakuacja lotniska w Modlinie. Powodem był pozostawiony bagaż
Jednym z pasażerów samolotu był Frank Wilder. Według jego syna "53 lata życia w niepewności, czy samolot znajduje się w jeziorze, czy może gdzieś na zboczu góry, było przygnębiające". - Znowu czuję ulgę, że wiem, gdzie jest teraz samolot, ale niestety rodzi to kolejne pytania i musimy teraz nad nimi popracować - dodał.
Źródło: NBC News