Rosyjskie służby przeprowadziły w 2020 roku nieudaną operację, której celem miało być zabójstwo byłego rosyjskiego agenta. Aleksandr Potiejew dekadę wcześniej ujawnił Amerykanom informacje na temat działalności rosyjskich szpiegów w Stanach Zjednoczonych - napisał "New York Times". Akcja miała zostać przeprowadzona na terytorium USA, a jej ujawnienie doprowadziło do dyplomatycznego wstrząsu między Waszyngtonem i Moskwą - dodał dziennik.
Próba zabójstwa została ujawniona w brytyjskim wydaniu książki "Spies: The Epic Intelligence War Between East and West" autorstwa Caldera Waltona, naukowca zajmującego się tematyką bezpieczeństwa narodowego oraz wywiadem na Uniwersytecie Harvarda. Opisaną przez autora historię zweryfikował i potwierdził "New York Times", który przedstawił konsekwencje tego wydarzenia, w tym środki odwetowe podejmowane przez Waszyngton i Moskwę.
Były szpieg na celowniku Kremla
Celem Rosjan był Aleksandr Potiejew, były wysoki rangą funkcjonariusz rosyjskiego wywiadu. Mężczyzna ujawnił Amerykanom informacje, którymi w 2010 roku w swym śledztwie dotyczącym rosyjskiej siatki szpiegów posłużyło się Federalne Biuro Śledcze (FBI). Dochodzenie doprowadziło do zatrzymania 11 szpiegów, którzy żyli pod przykrywką w miastach Wschodniego Wybrzeża Stanów Zjednoczonych. Zadaniem funkcjonariuszy Służby Wywiadu Zagranicznego Federacji Rosyjskiej, wiodących pozornie normalne życie pod fałszywymi nazwiskami, było zbieranie informacji wywiadowczych oraz werbowanie kolejnych agentów.
Akcja amerykańskich służb przypadła na okres, gdy administracja prezydenta Baracka Obamy dążyła do poprawy stosunków z Kremlem. W celu złagodzenia napięć osiągnięto porozumienie: dziesięciu z 11 aresztowanych szpiegów wydano Rosji. W zamian Moskwa zwolniła czterech rosyjskich więźniów, w tym Siergieja Skripala, byłego pułkownika wywiadu wojskowego GRU, który w 2006 roku został skazany w Rosji za przekazywanie tajnych informacji Brytyjczykom. W 2018 roku w brytyjskim Salisbury Skripal oraz jego córka padli ofiarą próby otrucia przy pomocy środka paralityczno-drgawkowego nowiczok.
"Współczesny Mercader"
W swojej książę Walton powołał się na rosyjskiego urzędnika, który miał go zapewnić, że zabójca "prawie na pewno zapoluje" na Potiejewa. Opierając się na rozmowach z dwoma urzędnikami amerykańskiego wywiadu, Walton ocenił, że nieudana operacja była wstępem dla działań "współczesnego Mercadera" - napisał "New York Times". Jest to nawiązanie do Ramona Mercadera, sowieckiego agenta, który w 1940 roku zabił w Meksyku przy pomocy czekana Lwa Trockiego.
Amerykański dziennik zaznaczył, że "Rosjanie od dawna wykorzystywali skrytobójców do uciszania wrogów". Sam Władimir Putin, były agent KGB, nie ukrywał swej "głębokiej pogardy dla dezerterów wśród oficerów wywiadu, szczególnie tych, którzy zdecydowali się pomagać Zachodowi".
Próba zabójstwa Skripala z rąk rosyjskich agentów była sygnałem, że Rosjanie zaostrzają swoją taktykę i nasiliła obawy, że Moskwa nie zawaha się, by zrobić to samo po drugiej stronie Atlantyku - napisał "NYT". Wydarzenie z Salisbury - dodał dziennik - było sygnałem alarmowym dla CIA, że wkrótce celem mogą stać się byli rosyjscy szpiedzy, którzy znaleźli schronienie w Stanach Zjednoczonych. Jak Aleksandr Potiejew.
Putin, po operacji aresztowania rosyjskich "nielegałów" w USA, deklarował zamiar surowego ukarania Potiejewa. Przed zatrzymaniem w swym kraju Rosjaninowi udało się jednak zbiec do Stanów Zjednoczonych, gdzie został objęty przez CIA programem ochrony byłych szpiegów. Mimo to w 2011 roku moskiewski sąd skazał zaocznie Potiejewa na kilkadziesiąt lat pozbawienia wolności.
Pięć lat później rosyjskie media poinformowały o śmierci byłego agenta, podczas gdy w rzeczywistości Potiejew żył w okolicach Miami, uzyskał licencję wędkarską i zarejestrował się jako wyborca Partii Republikańskiej - wszystko pod swym prawdziwym nazwiskiem - wyjaśnił "NYT". Zdaniem ekspertów medialne uśmiercenie szpiega miało skłonić go do ujawnienia się rosyjskim służbom.
"Być może moglibyśmy sobie pomóc"
W 2019 roku Rosjanie rozpoczęli skomplikowaną operację odnalezienia Potiejewa. W tym celu wykorzystali meksykańskiego naukowca Hectora Alejandro Cabrerę Fuentesa. Mężczyzna ten studiował mikrobiologię w rosyjskim Kazaniu, a następnie obronił doktorat na Uniwersytecie w Giessen w Niemczech.
Rosjanie mieli zmusić Fuentesa do współpracy, wykorzystując jego rosyjską żonę oraz córki. Z dokumentów sądowych, których treść przytoczył "NYT", wynika, że partnerce naukowca w 2019 roku nie pozwolono opuścić Rosji, gdy ta zamierzała wrócić do Niemiec, gdzie mieszkała. Z Fuentesem skontaktował się rosyjski urzędnik, prosząc o rozmowę. W czasie spotkania Rosjanin miał przypomnieć o sytuacji żony badacza oraz zasugerować, że "być może moglibyśmy sobie pomóc".
Kilka miesięcy później Fuentes otrzymał rozkaz obserwacji domu Potiejewa. Kolejnym zadaniem naukowca - napisał dziennik - miało być dostarczenie dokładnego opisu pojazdu, którym porusza się były szpieg. Rosyjski kontakt doradził Fuentesowi, by ten nie robił zdjęć, prawdopodobnie w celu wyeliminowania ewentualnych dowodów.
Mimo instrukcji Fuentes popełnił błąd. Próbując dostać się na teren kompleksu, gdzie mieszkał były szpieg, naukowiec swym zachowaniem przykuł uwagę ochrony i został zatrzymany. Gdy odpowiadał na pytania ochroniarzy, jego partnerka odeszła na bok, by sfotografować tablice rejestracyjną Potiejewa, co uchwyciły kamery monitoringu.
Dwa dni później Fuentes próbował opuścić USA i udać się do Meksyku. Na lotnisku został jednak zatrzymany przez amerykańskich strażników granicznych, którzy w jego telefonie odkryli zdjęcia tablic. Naukowiec został aresztowany, a następnie ujawnił amerykańskim śledczym szczegóły swego zadania.
Reakcja Waszyngtonu, odpowiedź Moskwy
Rosyjska działalność, w tym spisek wobec Potiejewa, spotkały się z ostrą reakcją amerykańskiego rządu. W kwietniu 2021 roku Stany Zjednoczone nałożyły sankcje i wydaliły dziesięciu rosyjskich dyplomatów, w tym szefa placówki Służby Wywiadu Zagranicznego w Waszyngtonie
- Stany Zjednoczone nie mogą pozwolić, żeby inny kraj bezkarnie ingerował w wybory w USA - mówił wówczas prezydent USA Joe Biden. - Jeśli Rosja będzie w dalszym ciągu ingerować w amerykańską demokrację, Stany Zjednoczone są przygotowane do odpowiedzi - wskazywał. "New York Times" zaznaczył, że amerykański przywódca nie wspomniał wówczas o spisku wymierzonym w byłego szpiega.
Dzień później szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow zapowiedział wydalenie dziesięciu amerykańskich dyplomatów, w tym szefa placówki CIA w Moskwie. Dodatkowo Kreml nałożył sankcje na ośmiu obecnych i byłych przedstawicieli rządu USA.
Źródło: New York Times
Źródło zdjęcia głównego: Getty Images