Senator Cory Booker ogłosił w piątek, że będzie się ubiegał o nominację prezydencką Partii Demokratycznej w wyborach w 2020 r. Jest on już ósmym politykiem tego ugrupowania deklarującym chęć startu w wyścigu do Białego Domu.
- Wierzę, że możemy zbudować kraj, w którym nikt nie jest zapomniany, nikt nie jest pozostawiony z tyłu, w którym rodzice mogą postawić jedzenie na stole, w którym jest dobrze płatna praca z dobrymi benefitami w każdej okolicy, w którym system sprawiedliwości chroni nas zamiast zaciągać dzieci do więzień i trumien, w którym widząc naszych przywódców w telewizji czujemy dumę, a nie zawstydzenie - mówił Booker w zamieszczonym w internecie nagraniu wideo. - To nie jest kwestia tego, czy możemy, lecz tego, czy mamy wspólną wolę, amerykańską wolę. Wierzę, że tak - dodał.
Różnorodni kandydaci
Booker - który od 2013 roku reprezentuje w Senacie New Jersey, a wcześniej przez ponad siedem lat był burmistrzem największego miasta tego stanu, Newark - jest już drugim czarnoskórym pretendentem do nominacji Partii Demokratycznej w stawce, która już teraz jest wyjątkowo zróżnicowana etnicznie, rasowo i płciowo.
Nie licząc kandydatów spoza partyjnego establishmentu, którzy zupełnie nie mają szans, zamiar wystartowania w prawyborach ogłosiły już cztery kobiety, z czego jedna (Kamala Harris) jest pochodzenia tamilsko-jamajskiego, a druga (Tulsi Gabbard) - urodziła się na Samoa Amerykańskim, jest też mający meksykańskie korzenie były minister budownictwa i rozwoju miejskiego w administracji Baracka Obamy, Julian Castro.
Kręta droga do nominacji
Ogłoszenie przez Bookera zamiaru startu w wyborach nie jest zaskoczeniem, bo od dawna spekulowało się o jego prezydenckich ambicjach, poza tym przez ostatnie miesiące odwiedzał stany, które jako pierwsze głosują w prawyborach, jak Iowa, New Hampshire czy Karolina Południowa. Jego atutem może być łatwość nawiązywania kontaktów z wyborcami oraz fakt, że pochodząc z rodziny o niskich dochodach, jest wrażliwy na sprawy społeczne. W świadomości wyborców w całym kraju zaistniał pod koniec 2010 roku, gdy jako burmistrz Newark osobiście pomagał w odśnieżaniu. Obciążające zaś może być to, że w przeszłości miał powiązania z lobby farmaceutycznym, a także fakt, że mimo 49 lat pozostaje kawalerem. Nawet i bez tych dwóch ostatnich spraw jego droga do nominacji prezydenckiej nie będzie prosta, bo zapowiada się, że liczba polityków Partii Demokratycznej chcących rzucić wyzwanie Donaldowi Trumpowi będzie bardzo długa. Do wyścigu zgłosiło się już troje senatorów (Kamala Harris, Kirsten Gillibrand i Elizabeth Warren), a spekuluje się, że do tego grona dołączyć może jeszcze co najmniej pięciu, a także jeszcze większa liczba byłych i obecnych członków Izby Reprezentantów i gubernatorów. Według jedynego w 2019 roku sondażu uwzględniającego hipotetyczny pojedynek Bookera z Trumpem, obecny prezydent przegrałby stosunkiem głosów 42:47.
Autor: momo, ft/ja / Źródło: PAP