- Proszę was wszystkich na całym świecie, którzy nadal śledzicie tę historię, abyście zachowali te ofiary w swoich sercach i modlitwach – powiedziała burmistrz Miami-Dade Daniella Levine Cava Zaktualizowaną liczbę ofiar śmiertelnych ogłosiła kilka godzin po tym, jak kilkuset żałobników zebrało się w kościele w Miami Beach na pierwszych pogrzebach ofiar katastrofy budowlanej, do której doszło pod koniec czerwca.
Wśród ofiar są między innymi 52-letni Marcus Guara, jego 42-letnia żona Ana Guara oraz ich córki 10-letnia Lucia i 4-letnia Emma, którzy "zostali zapamiętani jako zżyta rodzina, która uwielbiała spacery po plaży i wspólne spędzanie czasu" - relacjonowała w środowej depeszy agencja Reutera. - Kto by pomyślał jeszcze kilka tygodni temu, że nasza społeczność ma tak wiele powiązań z jednym budynkiem w małym zakątku Florydy, zwanym Surfside - mówił krewny rodziny Peter Milian.
We wtorek służby ratownicze przekopały się przez betonowy gruz w miejscu, w którym kiedyś stał budynek Champlain Towers South, wyburzony po częściowym zawaleniu. Wysiłki ratowników zostały jednak zakłócone przez deszcz i wiatr spowodowane przez nadciągającą nad Florydę burzę tropikalną Elsa.
Nie znaleziono żadnych nowych śladów osób ocalałych. Szef straży pożarnej hrabstwa Miami-Dade Alan Cominsky powiedział, że ratownicy nie wykryli w gruzach żadnych "miejsc do życia", w których mogłyby przeżyć poszukiwane dotąd osoby.
Śledczy nadal nie ustalili, co spowodowało katastrofę budowlaną 12-piętrowego apartamentowca. Pod uwagę jest brany raport inżynieryjny z 2018 roku, w którym ostrzegano przed wadami konstrukcyjnymi wieżowca.
Autorka/Autor: tas\mtom
Źródło: PAP, Reuters