Kongres USA poświadczył ważność głosów elektorskich oddanych na Joe Bidena i tym samym potwierdził, że jest zwycięzcą wyborów prezydenckich. Obrady Kongresu, które trwały od środy, były wcześniej przerwane w związku z zamieszkami na Kapitolu.
Nim na Kapitolu doszło do zamieszek, Kongres zdołał zatwierdzić głosowanie Kolegium Elektorów jedynie z dwóch stanów - Alaski i Alabamy. Grupa deputowanych wniosła zastrzeżenia dotyczące głosowania w Arizonie. W trakcie debaty nad tym stanem Kongres wstrzymał obrady z powodu wtargnięcia do gmachu Kapitolu tłumu protestujących popierających Donalda Trumpa.
Wznowienie obrad Kongresu
Spiker Izby Reprezentantów Nancy Pelosi poinformowała, że liderzy Kongresu zdecydowali o wznowieniu połączonych Izb Senatu i Izby Reprezentantów jeszcze w środę, aby zatwierdzić wybór Joe Bidena na prezydenta USA. "Po konsultacjach z liderem większości (Steny) Hoyerem i Whipem (Jimem) Clyburnem i po rozmowach z przedstawicielami Pentagonu, departamentu sprawiedliwości i wiceprezydentem, zdecydowaliśmy że powinniśmy dzisiaj procedować w Kapitolu, gdy tylko zostanie udostępniony" – przekazała Nancy Pelosi.
Kilka minut po godz. 2. w Polsce (godz. 20. w Waszyngtonie) wiceprezydent Mike Pence otworzył ponownie obrady Kongresu.
Próby unieważnienia wyników z Arizony i Pensylwanii
W pierwszej kolejności obie izby Kongresu zajęły się sprawą Arizony. Izba Reprezentantów, w ślad za Senatem, odrzuciła znaczącą większością głosów podjętą przez republikanów próbę unieważnienia zwycięstwa Joe Bidena w tym stanie. W Senacie wniosek odrzucono stosunkiem głosów 93:6, a w Izbie Reprezentantów - 303:121.
Następnie republikańscy senatorowie podjęli taką samą próbę wobec certyfikacji wyników z Pensylwanii. I tym razem senatorowie zdecydowanie - stosunkiem 92 do 7 - odrzucili ten wniosek. Taką samą decyzję podjęła Izba Reprezentantów.
Około godziny 9.30 czasu polskiego potwierdzono ważność 270 głosów elektorskich, które oddano na Joe Bidena, czyli tyle ile było potrzeba do wyboru na prezydenta.
Wiceprezydent USA Mike Pence, jako przewodniczący Senatu, ogłosił w czwartek w parlamencie, że wybory prezydenckie wygrał Joe Biden, który otrzymał 306 głosów elektorskich.
Co się wydarzyło w USA w ciągu ostatniej doby?
- Zwolennicy Donalda Trumpa wdarli się w środę do siedziby Kongresu USA, który miał ostatecznie potwierdzić ważność wyborów prezydenckich. Protestujący starli się z policją, doszło do użycia gazu. Posiedzenie Kongresu zostało przerwane.
- W odpowiedzi na te wydarzenia prezydent-elekt Joe Biden zaapelował do Trumpa, by "wypełnił swoją przysięgę, bronił konstytucji i zażądał zakończenia tego oblężenia". Krótko po słowach Trump opublikował na Twitterze nagranie wideo, w którym wezwał swoich zwolenników do pokojowego rozejścia się do domów. Podtrzymał swoje zdanie, że wybory zostały sfałszowane.
- W wyniku starć zginęły cztery osoby, a ponad 60 zostało aresztowanych. Pierwszą ofiarą była kobieta, która została postrzelona w gmachu Kongresu. Następnie waszyngtońska policja poinformowała o trzech kolejnych przypadkach śmiertelnych, chociaż nie podała, co było bezpośrednią przyczyną śmierci.
- W Waszyngtonie wprowadzono stan wyjątkowy, który będzie obowiązywał do 21 stycznia, czyli pierwszego dnia po zaprzysiężeniu na prezydenta Joe Bidena. Do stolicy USA wkroczył też oddział Gwardii Narodowej. Według CNN i dziennika "New York Times", rozkaz zatwierdził wiceprezydent Mike Pence, a nie Donald Trump.
- W nocy polskiego czasu Kongres wznowił obrady, by zatwierdzić wynik wyborów prezydenckich. Trwa certyfikacja wyników głosowania elektorskiego. To kończy proces wyborczy w USA.
Źródło: PAP, CNN, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Win McNamee/Getty Images