Większość członków Izby Reprezentantów USA zagłosowała w środę za impeachmentem Donalda Trumpa. Do demokratów dołączyło 10 republikańskich kongresmenów. W związku z zeszłotygodniowymi wydarzeniami na Kapitolu prezydenta USA oskarżono o "podżeganie do powstania". Tym samym Trump stał się pierwszym prezydentem Stanów Zjednoczonych, którego dwukrotnie postawiono w stan oskarżenia.
Głosowanie w Izbie Reprezentantów poprzedziła debata. W jej pierwszej części większością głosów zadecydowano o dalszym procedowaniu. Po drugiej części debaty doszło do głosowania. W niej 232 kongresmenów - w tym 10 republikanów - opowiedziało się za impeachmentem Donalda Trumpa, a 197 kongresmenów było przeciw.
Trump jest pierwszym prezydentem USA, który został dwukrotnie postawiony w stan oskarżenia przez Izbę Reprezentantów. Poprzednio stało się to w grudniu 2019 roku, w związku z tzw. aferą ukraińską.
W 2020 roku Senat z większością republikańską uniewinnił prezydenta.
Proces prezydenta w Senacie może rozpocząć się w przyszłym tygodniu
Po głosowaniu w Izbie Reprezentantów sprawa trafi do Senatu. Szef republikańskiej większości w izbie wyższej Mitch McConnell nie poinformował jeszcze, kiedy dokładnie mógłby rozpocząć się prezydencki proces. Ze względu na obwarowania proceduralne raczej nie nastąpi to przed zaprzysiężeniem prezydenta elekta Joe Bidena 20 stycznia.
Amerykańskie media przekazały, że McConnell, de facto druga osoba w partii po prezydencie, powiedział swoim współpracownikom, że jego zdaniem gospodarz Białego Domu zasługuje na impeachment i cieszy się, że demokraci rozpoczynają tę procedurę. To, jego zdaniem, ma ułatwić pozbycie się Trumpa z partii.
Wpływowy polityk z Kentucky nie ujawnił jednak, jak sam zamierza głosować w prawdopodobnym procesie senackim.
Atak zwolenników Trumpa na Kongres
W centrum sprawy jest wystąpienie Trumpa przed szturmem jego zwolenników na Kapitol z 6 stycznia. Przywódca USA sprzed Białego Domu mówił między innymi do swoich sympatyków: - Jeśli nie będziecie walczyć jak diabli, nie będziecie już mieć kraju.
Po przemarszu przez centrum Waszyngtonu tłum wtargnął do Kongresu, który zatwierdzał wyniki głosowania Kolegium Elektorów z wyborów prezydenckich z 3 listopada 2020 roku, wygranych przez Bidena. Kordony funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa zostały przerwane. W ciągu trzech godzin chaosu parlamentarzyści, w tym wiceprezydent Mike Pence, zostali ewakuowani, niektóre biura splądrowano.
Śmierć poniosło pięć osób, w tym policjant.
Pelosi: wiemy, że prezydent wzniecił to powstanie
- Wiemy, że prezydent Stanów Zjednoczonych wzniecił to powstanie, ten zbrojny bunt przeciwko naszemu wspólnemu krajowi, musi odejść - mówiła podczas debaty szefowa Izby Reprezentantów Nancy Pelosi.
W swoim wystąpieniu oskarżyła również ustępującego przywódcę kraju o wielokrotne kłamanie na temat wyniku wyborów. Jej zdaniem Donald Trump stanowi "wyraźne oraz aktualne zagrożenie".
Republikanie w tej sprawie są podzieleni, wielu podkreśla, że wszczynanie procedury impeachmentu w ostatnich dniach kadencji Trumpa doprowadzi do wzmożenia politycznych emocji, a szybki tryb procedowania stanowi niebezpieczny pod względem prawnym precedens. - Prezydent Trump za siedem dni odejdzie [z urzędu - red.]. Spróbujmy uleczyć ten naród. (...) To tylko wywoła nienawiść i ogień bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Miejmy sumienie. Ludzie są ważniejsi od polityki. Zjednoczmy ten kraj - mówił republikański kongresmen z Missouri Jason Smith.
Polityk podkreślał, że w parlamencie nie przeprowadzono żadnych przesłuchań, nie wezwano żadnych świadków, a prezydentowi nie udzielono szansy na zaprezentowanie swojego stanowiska. Republikanin Tom McClintock z Kalifornii powiedział natomiast, że gdyby skazywać każdego za "płomienne przemowy", to w Waszyngtonie nie byłoby polityków.
Lider republikanów w Izbie Reprezentantów: Trump ponosi odpowiedzialność za szturm na Kapitol
Przywódca mniejszości republikańskiej w Izbie Reprezentantów Kevin McCarthy powiedział, że Trump jest odpowiedzialny za szturm na Kapitol. - Prezydent ponosi odpowiedzialność za środowy atak awanturników na Kongres. Powinien był ich natychmiast potępić, gdy widział, co się dzieje - oświadczył McCarthy w trakcie debaty.
Bliski polityczny sojusznik Trumpa szturm jego zwolenników na Kapitol uznał za sprzeczny z demokracją i amerykańskimi wartościami.
Jednocześnie w ocenie wysokiego rangą republikanina postawienie Trumpa w stan oskarżenia doprowadziłoby do dalszych podziałów w amerykańskim społeczeństwie. - Uważam, że postawienie prezydenta w stan oskarżenia w tak krótkim czasie byłoby błędem. Nie zostało zakończone żadne śledztwo. Nie odbyły się żadne przesłuchania - mówił podczas debaty.
Partia Republikańska stoi "na rozdrożu w obliczu przyszłości bez prezydenta Trumpa"
Przywódca USA uważał, że jego zastępca, który przewodniczył posiedzeniu w głównie ceremonialnej roli, jest władny odrzucić część głosów elektorskich. Pence nie uległ presji gospodarza Białego Domu. W trakcie szturmu Trump krytykował swojego zastępcę za "brak odwagi", a część tłumu wznosiła hasła wzywające do powieszenia konserwatysty z Indiany. Mimo zagrożenia Pence zadecydował nie opuszczać Kongresu.
Pence odrzucił we wtorek apele demokratów, by uruchomił procedurę z 25. poprawki konstytucji, która mówi o usunięciu ze stanowiska urzędującego prezydenta.
Portal Hill ocenił, że Partia Republikańska stoi "na rozdrożu w obliczu przyszłości bez prezydenta Trumpa". Przywódcy republikanów w Izbie Reprezentantów zdecydowali nie przekonywać swoich kongresmenów do głosowania przeciwko impeachmentowi.
Gwardia Narodowa strzeże budynku Kongresu
Podczas debaty w Izbie Reprezentantów budynku Kongresu strzegą liczne siły Gwardii Narodowej, które pojawiły się na Kapitolu na wypadek ponownych zamieszek.
Wielu z nich czas oczekiwania na ewentualne podjęcie interwencji poświęca na sen. Na zdjęciach z korytarzy budynku Kongresu widać skulonych na podłodze żołnierzy, niektórzy z nich mają śpiwory, a część wykorzystuje plecaki jako poduszkę pod głowę. Obok nich często widać długą broń.
Wiele ulic w centrum Waszyngtonu jest zamkniętych. Kongresmeni - z których wielu było ewakuowanych w trakcie szturmu 6 stycznia - są wzburzeni i podkreślają bezprecedensowość ataku na amerykańską "świątynię demokracji".
Źródło: PAP, Reuters