Dwóch funkcjonariuszy policji zostało postrzelonych w czasie zamieszek, do których doszło w Louisville, w stanie Kentucky. Napięcia społeczne wywołało ogłoszenie przez sąd decyzji o oczyszczeniu z zarzutów policjantów oskarżanych o przyczynienie się do śmierci Afroamerykanki Breonny Taylor.
Z trójki policjantów, którzy w marcu weszli do mieszkania 26-letniej Breonny Taylor, tylko jeden usłyszał w środę zarzut nieusprawiedliwionego stworzenia sytuacji zagrożenia życia, przy czym nie dla samej Taylor, a dla jej sąsiadów. Jest to detektyw Brett Hankinson. Dwaj inni zostali w środę oczyszczeni z zarzutów, co spowodowało wybuch niezadowolenia części mieszkańców Louisville.
Protesty w Louisville odbywają się mimo godziny policyjnej ogłoszonej w tym mieście. Gubernator stanu Kentucky zwrócił się do Gwardii Narodowej o pomoc w zaprowadzeniu porządku w mieście, gdzie grupki protestujących wyległy na ulice, by wyrazić niezadowolenie.
Dwaj policjanci postrzeleni w czasie zamieszek
Fakt postrzelenia funkcjonariuszy potwierdził w środę wieczorem rzecznik policji w Louisville, z którym rozmawiała agencja AFP. Agencja Reutera przekazała z kolei, że stan obydwu jest stabilny, choć jeden z policjantów musiał przejść operację.
Do sprawy na Twitterze odniósł się także prezydent Donald Trump. "Modlę się za dwóch policjantów postrzelonych dzisiejszej nocy w Louisville. Rząd federalny stoi przy was i jest gotowy pomóc" - napisał amerykański przywódca.
W związku ze strzelaniną i zranieniem policjantów LMPD (Louisville Metro Police Department) do akcji wkroczyła wyspecjalizowana jednostka SWAT (Special Weapons and Tactics) - poinformowało na Twitterze FBI. Reuters podał, że sprawca ataku został aresztowany i jest obecnie przesłuchiwany.
Śmierć Breonny Taylor
W sprawie zastrzelonej 26-letniej Breonny Taylor ława przysięgłych w Louisville w Kentucky decydowała w środę. Sędzia okręgowa hrabstwa Jefferson, Annie O'Connell odczytała decyzję przysięgłych na posiedzeniu jawnym.
26-letnia Taylor została w marcu zastrzelona przez policję we własnym mieszkaniu. Trzech funkcjonariuszy weszło do środka na mocy nakazu sądowego, który nie wymagał pukania do drzwi.
Policjanci uzyskali od sędziego nakaz w ramach śledztwa w sprawie grupy narkotykowej. Ich zdaniem jeden z mężczyzn podejrzanych o sprzedaż narkotyków wykorzystał mieszkanie Taylor do odbioru paczek. Kobieta wcześniej umawiała się z nim, ale - według rodziny - zerwała z nim relacje.
Taylor i jej chłopak, Kenneth Walker, leżeli w łóżku, gdy tuż po północy policja wyłamała drzwi. Mężczyzna chwycił za broń i według policji ranił jednego z trzech funkcjonariuszy w udo. Wywiązała się strzelanina, w której pięć kul trafiło Taylor.
Trump: decyzja o wezwaniu na pomoc Gwardii Narodowej to dobry ruch
Śmierć Breonny Taylor, obok zabójstwa pod koniec maja czarnoskórego George'a Floyda, przyczyniła się pod koniec wiosny do ogólnokrajowej fali antyrasistowskich protestów, w których domagano się zaprzestania stosowania przemocy przez amerykańskie służby bezpieczeństwa.
W oczekiwaniu na środową decyzję w centrum Louisville zgromadziły się tłumy. Burmistrz Greg Fischer ogłosił wcześniej 72-godzinną godzinę policyjną dla miasta, która rozpoczęła się we wtorek wieczorem. Nie dotyczy ona osób udających się do lub wracających z pracy oraz szukających pomocy medycznej. - Wzywam wszystkich do pokojowego i zgodnego z prawem protestu - apelował Fischer.
O pokojowy przebieg manifestacji zaapelował też Joe Biden, kandydat Partii Demokratycznej w zbliżających się wyborach prezydenckich.
Prezydent Donald Trump podczas konferencji prasowej w Waszyngtonie ocenił, że decyzja gubernatora Andy’ego Besheara o zwróceniu się o pomoc do Gwardii Narodowej była słuszna. - Myślę, że to dobry ruch. Wszystko wróci na swoje tory - zaznaczył Trump. Wyraził też opinię, że prokurator generalny stanu Kentucky, Daniel Cameron "doskonale sobie radzi w zaistniałej sytuacji".
Źródło: PAP