Trump: najniebezpieczniejszy skandal w historii. Biden: niedorzeczne i fałszywe sugestie

Joe Biden
Joe Biden o działaniach administracji Donalda Trumpa: wyrządziła wiele szkód w 100 dni
Źródło: Marcin Wrona/Fakty TVN
Donald Trump oskarżył środowisko Joe Bidena o ukrywanie prawdy na temat stanu zdrowia poprzedniego prezydenta USA. Zdaniem Trumpa, otoczenie Bidena podejmowało za niego decyzje i podpisywało się pod dokumentami. Były prezydent odpowiedział, nazywając oskarżenia "śmiesznymi".
Kluczowe fakty:
  • Donald Trump polecił wszczęcie śledztwa w sprawie rzekomych działań Joe Bidena i jego otoczenia.
  • Prezydent USA zarzucił im ukrywanie rzeczywistego stanu zdrowia ówczesnego prezydenta i podpisywanie za niego dokumentów za pomocą specjalnej maszyny.
  • Biden w odpowiedzi zarzucił Trumpowi, że próbuje w ten sposób odwieść uwagę opinii publicznej od "katastrofalnej" ustawy.

Prezydent Donald Trump polecił w środę wszczęcie dochodzenia w sprawie rzekomego łamania prawa przez doradców Joe Bidena, którzy mieli jego zdaniem w zmowie potajemnie podpisywać się pod decyzjami prezydenta bez jego wiedzy.

Badanie tego, "czy pewne osoby spiskowały"

W podpisanej w środę proklamacji Trump polecił prokurator generalnej Pam Bondi, prawnikowi Białego Domu oraz szefom odpowiednich agencji zbadanie, "czy pewne osoby spiskowały, aby oszukać opinię publiczną na temat stanu psychicznego Bidena i niezgodnie z konstytucją sprawować władzę i obowiązki prezydenta".

Trump stwierdził w dokumencie, że osoby z otoczenia Bidena ukrywały stan prezydenta i same podejmowały decyzje i podpisywały się za niego pod dokumentami. Dowodem miałoby być użycie przez nich specjalnej maszyny do składania podpisów (tzw. Autopen), używanej od dekad przez wielu prezydentów. Zdaniem Trumpa, użycie maszyny nasiliło się pod koniec prezydentury jego poprzednika. Trump uznał to za "najniebezpieczniejszy skandal w historii".

Zdjęcie z 20 stycznia 2025 roku
Donald Trump podczas pierwszego przemówienia po zaprzysiężeniu
Źródło: PAP/EPA/SHAWN THEW

"Biorąc pod uwagę wyraźne przesłanki wskazujące na to, że prezydent Biden nie miał zdolności do wykonywania swoich uprawnień prezydenckich, gdyby jego doradcy potajemnie użyli mechanicznego długopisu do podpisania dokumentów, aby ukryć tę niezdolność, podejmując jednocześnie radykalne działania wykonawcze w jego imieniu, stanowiłoby to niekonstytucyjne wykorzystanie uprawnień prezydenckich, a taka okoliczność miałaby wpływ na legalność i ważność licznych działań wykonawczych podejmowanych w imieniu Bidena" - napisał Trump w proklamacji.

Prezydent od miesięcy wielokrotnie powtarzał tę teorię. We wtorek w mediach społecznościowych nazwał to największym skandalem politycznym w historii "z wyjątkiem ukartowanych wyborów prezydenckich w 2020 r.".

Już wcześniej prokuratura federalna - na polecenie Trumpa - wszczęła śledztwo dotyczące aktów łaski podpisanych przez Bidena za pomocą maszyny, lecz teraz dochodzenie ma być szersze i obejmować również rzekomy spisek jego otoczenia. Podobne śledztwo rozpoczęli też republikanie z komisji ds. nadzoru Izby Reprezentantów, zapowiadając wezwanie do złożenia zeznań szereg bliskich doradców Bidena.

Biden: sam podejmowałem wszystkie decyzje

Joe Biden odniósł się do twierdzeń Trumpa. - Sam podejmowałem wszystkie decyzje w trakcie mojej prezydentury, a wszelkie sugestie, że tego nie robiłem, są niedorzeczne i fałszywe - powiedział w środę były prezydent USA.

"Wyrażę się jasno: to ja podejmowałem decyzje w trakcie mojej prezydentury. Podejmowałem decyzje dotyczące ułaskawień, rozporządzeń wykonawczych, ustawodawstwa i proklamacji. Wszelkie sugestie, że tego nie robiłem, są śmieszne i fałszywe" - napisał Biden w wydanym oświadczeniu.

Joe Biden
Joe Biden
Źródło: PAP/EPA/SHAWN THEW / POOL

Biden zarzucił Trumpowi, że próbuje w ten sposób odwieść uwagę opinii publicznej od "katastrofalnej" ustawy mającej być realizacją obietnic wyborczych Trumpa i która obetnie fundusze na ubezpieczenia zdrowotne najmniej zarabiających, by sfinansować ulgi podatkowe dla najbogatszych.

TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

Czytaj także: