Rząd Stanów Zjednoczonych potwierdził w środę, że hakerzy zaatakowali jego sieć komputerową. Ataki określono jako "poważne i wciąż trwające". Nie ustalono wciąż ich zakresu i źródeł.
"Sytuacja się rozwija i chociaż pracujemy, aby określić pełen zakres tej kampanii, wiemy już, że zaatakowano systemy komputerowe rządu federalnego" - głosi wspólne oświadczenie Federalnego Biura Śledczego (FBI), Agencji Cyberbezpieczeństwa i Bezpieczeństwa Infrastruktury oraz Biura Dyrektora Wywiadu Krajowego. W oświadczeniu podkreślono, że atak wykryto w ostatnich dniach, ale "jego źródło wciąż jest ustalane".
Wcześniej agencja Bloomberg informowała, że poszczególne agendy rządu federalnego prowadzą konsultacje w związku z cyberatakami. Według agencji, powołującej się na źródła poinformowane, hakerom nie udało się dotychczas dotrzeć do jakichkolwiek poufnych lub tajnych informacji.
Rosyjskie tropy i zaprzeczenie Kremla
W mediach amerykańskich pojawiły się spekulacje, że ataki są dziełem hakerów rosyjskich. Według agencji Reutera mieli oni zaatakować systemy komputerowe Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego (DHS), a także Departamentu Handlu.
Dziennik "Washington Post" twierdzi, że atakowane były też systemy komputerowe Departamentu Stanu i Pentagonu. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow stanowczo odrzucił sugestie jakoby ataków dokonali Rosjanie.
Źródło: PAP