Nie chcieli wizyty prezydenta Komorowskiego na Wołyniu, odrzucają polskie uchwały ws. zbrodni wołyńskiej. Jeszcze kilka lat temu można byłoby to potraktować jako awanturnictwo politycznego marginesu. Dziś nacjonalistyczna partia Swoboda jest czwartą siłą w ukraińskim parlamencie i od 2009 r. wyraźnie i stale zwiększa swój elektorat.
O partii Swoboda znów głośno w Polsce po incydencie, do którego doszło w Łucku. Młody mężczyzna rozbił jajko na ramieniu polskiego prezydenta. Według dziennikarzy, miał przy sobie plecak z napisem "Swoboda", co mogłoby sugerować przynależność lub choćby sympatie do nacjonalistów. Milicja jednak tego nie potwierdziła.
Nie chcieli Komorowskiego
Nacjonaliści zaprzeczają, jakoby mieli coś wspólnego z incydentem. Przewodniczący miejskiej organizacji Swobody w Łucku Swiatosław Borucki powiedział agencji Interfax-Ukraina, że działacze tej organizacji nie prowadzili żadnych akcji związanych z przyjazdem polskiego prezydenta.
Partia sprzeciwiała się natomiast przyjazdowi Komorowskiego na Wołyń na uroczystości rocznicowe. Deputowany Swobody do Rady Najwyższej i szef tej partii w obwodzie wołyńskim Anatolij Witiw oświadczył, że "po przyjęciu przez Senat 20 czerwca 2013 roku antyukraińskiej, pseudohistorycznej i szowinistycznej uchwały o wydarzeniach na Wołyniu wizyta prezydenta Polski w Łucku jest niepożądana i bezsensowna. Ukraińskie społeczeństwo może odebrać tę inicjatywę polskiego prezydenta jako prowokację". Zdaniem Witiwa, w Polsce mamy do czynienia z "nakręcaniem antyukraińskiej histerii", a celem wizyty Komorowskiego jest "symboliczne poniżenie Ukraińców".
Czwarta siła parlamentu
Swoboda jest dziś jedną z głównych, a w niektórych miastach i obwodach największą polityczną siłą na Ukrainie zachodniej. To chyba w ostatnich latach jedyne ukraińskie ugrupowanie, które znajduje się wciąż w natarciu. Zdobywa coraz większe poparcie.
Wielkim triumfem partii jeszcze kilka lat temu uważanej za radykalny margines, były jesienne wybory parlamentarne. Swoboda dostała w nich ponad 10 proc. głosów i jest dziś czwartą siłą w Radzie Najwyższej z 36 deputowanymi. Trzeba pamiętać, że w 2007 roku w wyborach parlamentarnych zdobyli zaledwie 0,7 proc. głosów. A w 2012 na przykład w obwodzie lwowskim uzyskali blisko 40 proc. poparcia. Zrobili też duże postępy w centralnych regionach Ukrainy - zajmując choćby 2. miejsce w Kijowie.
Galicyjski bastion
Marsz w górę zaczął się tak naprawdę w wyborach lokalnych na jesieni 2010. W kilku zachodnich obwodach Ukrainy nacjonaliści zdobyli wtedy nawet ponad 30 proc. głosów. Wygrali w wyborach m.in. do władz miejskich Lwowa, Tarnopola i Iwano-Frankiwska (d. Stanisławów).
W skali całego kraju Swoboda zdobyła nieco ponad 5 proc. - ale to akurat nic dziwnego, bo partia większość swego elektoratu ma na zachodniej Ukrainie. I szybko przybywa jej zwolenników.
W swoim bastionie – na Tarnopolszczyźnie – w 2006 r. Swoboda dostała niecałe 2 proc. głosów. Ale już w marcu 2009, w przedterminowych wyborach do rady obwodowej – aż 34 proc. (więcej, niż dwie kolejne partie razem wzięte).
Kolejne wybory potwierdzają, że z ugrupowania lokalnego o drugorzędnym znaczeniu, Swoboda stała się już partią liczącą się w polityce ogólnokrajowej.
Ukraiński Mussolini
Wszechukraińska Organizacja Swoboda to klasyczna partia wodzowska, kierowana przez charyzmatycznego 44-latka Ołeha Tiahnyboka. Jedna z najbardziej radykalnych partii nacjonalistycznych bardzo długo była pariasem ukraińskiej polityki. Założone w 1991 r. ugrupowanie nosiło pierwotnie nazwę Partia Socjal-Narodowa, a jego symbole do złudzenia przypominały symbole hitlerowskiej NSDAP. Partia zdobywała pojedyncze mandaty w wyborach lokalnych na zachodniej Ukrainie, ale sam Tiahnybok dwukrotnie dostał się do parlamentu krajowego z okręgów jednomandatowych.
W 2004 r. nazwę ugrupowania zmieniono, próbując zerwać z wizerunkiem partii faszyzującej. W wyborach krajowych 2006 Swoboda dostała tylko 0,4%, ale już w wyborach lokalnych zdobywała nawet po kilkanaście mandatów.
Wokół partii działa szereg organizacji socjal-nacjonalistycznych i antysemickich. Nie tylko paramilitarnych i bojówkarskich. Np. w Internecie tłumaczenia prac teoretyków narodowego socjalizmu zamieszcza Ośrodek Badań Politycznych im. J. Goebbelsa.
Opiniotwórczy tygodnik „Dzerkało Tyżnia” porównał kilka lat temu Ołeha Tiahnyboka do Mussoliniego. Tiahnybok sugerował przywrócenie w paszportach rubryki „narodowość” i wprowadzenie „kwot etnicznych” w obsadzie kluczowych stanowisk (antysemickie i rusofobiczne wypowiedzi Tiahnyboka doprowadziły swego czasu do wykluczenia go z parlamentarnej frakcji Juszczenki).
Lider „Swobody” jest zwolennikiem autarkii (samowystarczalności gospodarczej) Ukrainy. Żąda lustracji i dekagiebizacji elit ukraińskich. W polityce zagranicznej jest faktycznie równie wrogi Rosji jak i NATO. Wzywa do odbudowy arsenału atomowego, którego Kijów dobrowolnie zrzekł się w 1994 roku.
Antypolskie działania
Zdominowana przez Swobodę tarnopolska rada obwodowa apelowała do poprzedniego prezydenta Wiktora Juszczenki o uznanie żołnierzy hitlerowskiej dywizji SS Hałyczyna za bojowników o wolność Ukrainy. To działacze Swobody oblepili Lwów plakatami sławiącymi SS Hałyczyna (napisy „Ukraińska dywizja Galicja; Oni bronili Ukrainy”).
Partia Tiahnyboka utrzymuje, wbrew faktom, że UPA i SS Hałyczyna nie brały udziału w rzezi Polaków w Hucie Pieniackiej w lutym 1944 r. W poprzednich latach ukraińscy nacjonaliści próbowali zakłócić uroczystości ku czci pomordowanych Polaków, stawiając przy drodze do Huty Pieniackiej krzyż upamiętniający „ofiary polskich szowinistów” (2009) i blokując dojście do pomnika zamordowanych (2010).
W 2003 roku Swoboda zorganizowała antypolską akcję ”Wołyń pamięta”. W 2009 r., kiedy ktoś usunął nielegalnie postawiony pomnik UPA w Bieszczadach, zdominowana przez nacjonalistów (w tym 9 deputowanych Swobody) rada miejska Lwowa zażądała oficjalnego protestu wobec Polski. Kilka dni później ktoś sprofanował we Lwowie pomnik upamiętniający mord polskich profesorów w 1941 r. Pojawiły się na nim napis „śmierć Lachom” i symbol swastyki.
Kiedy u władzy?
Wejście do polityki na poziomie centralnym wymagało jednak złagodzenia retoryki partii. Tiahnybok stał się ważnym partnerem innych partii opozycji walczącej z Janukowyczem.
Coraz większe poparcie Swoboda zawdzięcza głównie nacjonalistycznym hasłom. Dla wielu Ukraińców ważne są hasła obrony ukraińskiej kultury i języka, zagrożonej rusyfikacyjnymi tendencjami w obecnym rządzie. Ale ważne są też mocne antykorupcyjne hasła, które jest Swobodzie tym łatwiej głosić, że jako jedyna znacząca dziś siła w parlamencie wcześniej nie rządziła.
Autor: //gak/zp / Źródło: tvn24.pl, TVN24, PAP