Ofensywa ze strony Białorusi w kierunku Ukrainy przez wojska rosyjskie jest cały czas możliwa, ponieważ Rosja nie działa racjonalnie - mówił w TVN24 komandor porucznik rezerwy Maksymilian Dura, ekspert portalu Defence24. Ocenił, że "jeżeli chodzi o armię białoruską, tutaj możemy być bardziej spokojni". Argumentował, że "to jest mniejsze społeczeństwo niż Rosja, tam straty żołnierskie będą o wiele bardziej odczuwalne", a wtedy Alaksandr Łukaszenka "będzie miał przeciwko sobie matki, żony tych ludzi, którzy zginą". - A niewątpliwie zginą - dodał.
W ostatnich dniach rosyjskie siły ze wzmożoną siłą prowadzą operację w rejonie Bachmutu w obwodzie donieckim (Donbas) na wschodzie Ukrainy. Mają na celu zdobycie miasta, które uważają za kluczowe dla przyszłego natarcia, które w ocenie Moskwy miałoby pozwolić zająć pozostałą części obwodu donieckiego.
Komandor porucznik rezerwy Maksymilian Dura, ekspert portalu Defence24 mówił w TVN24, że nawet gdyby Bachmut upadł, to "w ogóle nie przekreśla" szans na ukraińską obronę Ługańska i Doniecka.
Dura o działaniach na froncie: Ukraińcy mają dużo do powiedzenia
- Mówimy tylko o jednym mieście, natomiast tak naprawdę sytuacja na całym froncie się liczy i tutaj myślę, że Ukraińcy mają jeszcze dużo do powiedzenia. Tym bardziej, że mają siły, które praktycznie od momentu wyzwolenia Chersonia cały czas czekają w gotowości. To nie jest to, co przypadku Rosjan, którzy wysyłają swoich żołnierzy, jakich tylko mają, na linię frontu po to, żeby wygrywać i zdobywać jakieś tereny - mówił.
Wskazywał, że "wojska, które prowadzą ofensywę, a takie są w tej chwili wojska rosyjskie, ponoszą duże straty". - W przypadku Rosjan jest to 500, 700 osób dziennie, to jest bardzo dużo - komentował Dura.
Dura o Łukaszence: nie wiem, czy zdecyduje się na takie ryzyko
Gość TVN24 odniósł się także do ewentualnego natarcia na Ukrainę ze strony Białorusi. W ostatnim czasie napływają informacje o przerzucaniu kolejnych rosyjskich żołnierzy na terytorium tego kraju. Ponadto Mińsk i Moskwa wzmacniają wspólne zgrupowanie wojsk na Białorusi i przygotowują się do wspólnych ćwiczeń sił powietrznych.
- Ta cała mobilizacja, która w tej chwili została ogłoszona przez Białoruś to właśnie nie jest mobilizacja, to jest wezwanie i uaktualnienie sił mobilizacyjnych. Czyli ta mobilizacja może nastąpić, ale jeszcze nie nastąpiła, to jest bardzo ważne - wyjaśniał Dura.
- Druga sprawa to jest taka, że jak na razie mówimy tutaj o działaniu wojsk rosyjskich. Ofensywa ze strony Białorusi w kierunku Ukrainy przez wojska rosyjskie jest cały czas możliwa, ponieważ Rosja nie działa racjonalnie. Mimo że są małe szanse na powodzenie, to jednak oni mogą uderzyć - kontynuował ekspert.
- Natomiast jeżeli chodzi o armię białoruską, tutaj możemy być bardziej spokojni, dlatego że nie wiem, czy [Alaksandr - przyp. red.] Łukaszenka zdecyduje się na takie ryzyko, aby jednak narazić społeczeństwo białoruskie na straty swoich ludzi. To jest mniejsze społeczeństwo niż Rosja, tam straty żołnierskie będą o wiele bardziej odczuwalne niż w Federacji Rosyjskiej, w związku z powyższym Łukaszenka będzie miał wtedy przeciwko sobie matki, żony tych ludzi, którzy zginą - przekonywał. - A niewątpliwie zginą - dodał.
"Atak białoruski - nie, atak rosyjski - możliwy"
Jak mówił komandor Dura, komentując ryzyko rozpoczęcia działań wojennych na północy Ukrainy, "atak białoruski - nie, atak rosyjski - możliwy". - Wszystko jest możliwe. Z tym że Ukraińcy są na to przygotowani. Oni zaminowali drogi, zaminowali mosty, przygotowali się tak, że po prostu czekają . A jest to naprawdę lepsza armia niż 24 lutego 2022 roku - podkreślał, odnosząc się do daty rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Facebook/Ministerstwo Obrony Białorusi