Władze Ukrainy na dwie godziny odłączyły w środę dostawy prądu na okupowany przez Rosję Krym. Tłumaczono to przekraczaniem limitów dostaw energii elektrycznej, które obowiązują wszystkich ukraińskich odbiorców. Według rosyjskich mediów półwysep został "sparaliżowany".
- Mamy nadzieję, że krymscy konsumenci prądu będą przestrzegali ograniczeń, które zostały uzgodnione wcześniej przez Ukrinterenerho (ukraiński eksporter energii elektrycznej) i Krymenerho (dostawca prądu na Krymie) – oświadczył ukraiński minister ds. energetyki Wołodymyr Demczyszyn.
Ukraina i Rosja podpisały w poniedziałek umowę o przesyłaniu na Krym rosyjskiej energii elektrycznej przez ukraińskie linie, jednak dotychczas nie zaczęła ona obowiązywać.
Problemy dla całej Ukrainy
Również w środę premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk ostrzegł, że w razie zmiany pogody mieszkańcy jego kraju mogą się liczyć z częstszymi przerwami w dostawach prądu, co spowodowane jest deficytem węgla. - Sytuacja jest bardzo trudna i jeśli temperatura spadnie, będzie to oznaczało zwiększenie zapotrzebowania na węgiel i przerwy w dostawach będą masowe – uprzedził. Ministerstwo energetyki w Kijowie poinformowało przed kilkoma dniami, że w związku z brakiem węgla na Ukrainie przerwało pracę aż 18 bloków energetycznych. Sytuację pogorszyła niedawna awaria w elektrowni atomowej w Zaporożu, gdzie doszło do zwarcia w systemie wydawania prądu. Ukraina zaczęła odczuwać brak węgla w wyniku konfliktu z prorosyjskimi separatystami w zagłębiu węglowym Donbas, gdzie wydobywany jest węgiel wysokoenergetyczny. Na składach w opanowanym przez buntowników regionie znajdują się dwa miliony ton takiego węgla. W związku z brakami Ukraina zaczęła kupować węgiel w Rosji i w Republice Południowej Afryki. Państwowa firma Centrenerho, jeden z największych na Ukrainie producentów energii elektrycznej, zaplanowała, że do końca roku kupi 250 tysięcy ton z RPA w cenie 86 dolarów za tonę. Ukraińcy zawarli także kontrakty na dostawy węgla z Rosji w cenie 80 dolarów za tonę.
Autor: mk/ ola / Źródło: PAP