Wojciech Bojanowski z relacją z Białej Cerkwi na południe od Kijowa (wideo z 5.03.2022)TVN24
Reporter TVN24 Wojciech Bojanowski po ewakuacji z Kijowa opisywał w sobotę rano sytuację miast wokół ukraińskiej stolicy. - Na północy sytuacja jest najgorsza. Wiemy, że co najmniej kilkadziesiąt tysięcy osób, z dobytkiem pod pachą, te miejscowości opuszcza - mówił.
Korespondent TVN24 Wojciech Bojanowski, który do tej pory - razem ze swoim operatorem - relacjonował wydarzenia z Kijowa, który Rosjanie starają się okrążyć, bezpiecznie ewakuował się ze stolicy Ukrainy. W sobotę rano ostatnie wydarzenia relacjonował z Białej Cerkwi, miasta w obwodzie kijowskim, znajdującego się w odległości nieco ponad 80 kilometrów na południe od centrum Kijowa.
- Długo zastanawialiśmy się, czy to zrobić i w jaki sposób - mówił o decyzji w sprawie wyjazdu z Kijowa. - Wydaje mi się, że to ważna informacja dla tych, którzy są w Kijowie albo mają tam znajomych: to jest cały czas możliwe. Droga, która prowadzi na południe jest cały czas przejezdna, są check-pointy (posterunki - red.), cała droga na południe jest pod kontrolą ukraińską - dodał.
Atak Rosji na Ukrainę
Bojanowski opisał, że mieli do czynienia z "dość wnikliwą kontrolą dokumentów i samochodów". - Ale wyjazd był możliwy. Może to było szczęście, ale podczas tej drogi czuliśmy się bezpiecznie - stwierdził.
Reporter mówił także o sytuacji cywilów. - Sam Kijów jest w całkiem dobrej sytuacji. Z informacji, które dostaję od osób, które ciągle tam są, od przyjaciół i dziennikarzy, wiem, że sklepy i apteki działają. Oczywiście ustawiają się przed nimi długie kolejki, ale sam Kijów to nie jest to miejsce, gdzie jest najtrudniej, jeśli chodzi o sytuację humanitarną - opisywał.
Bojanowski wspomniał tu o mieście Irpień w obwodzie kijowskim, około 30 kilometrów na północny-zachód od centrum Kijowa. - Ewakuowanych tam jest 65 tysięcy osób. Tam po drodze zniszczony jest most, pomaga ukraińskie wojsko - podał.
Mówił także o Buczy. - To kolejna miejscowość, gdzie sytuacja jest bardzo trudna, ale tak długo jak jest prąd, jak działa sieć elektrociepłownicza, tak da się jeszcze funkcjonować. Ludzie zrobili duże zapasy - przekazał.
- Więc nie jest to problem samego Kijowa, raczej mniejszych miejscowości na północ od Kijowa. Tam sytuacja jest najgorsza. Wiemy, że co najmniej kilkadziesiąt tysięcy osób, z dobytkiem pod pachą, te miejscowości opuszcza. Ich droga najczęściej prowadzi przez Kijów - mówił.
Reporter relacjonował także informacje z południa. - W Mikołajowie, Odessie sytuacja jest o wiele trudniejsza niż w stolicy - podał.
- Z miejscowości na południe od Kijowa albo z miejscowości, które znajdują się w ogóle na południu kraju, główny szlak wyjazdu z Ukrainy prowadził do niedawna przez Mołdawię. Tam widzieliśmy kilkudziesięciokilometrowe kolejki samochodów. Jadąc w drugą stronę te kolejki właściwie się nie kończyły. To wyglądało na kilka dni stania w samochodowej kolejce. Wiele osób na szybach samochodów przykleiło kartki z napisem "dzieci" - opisał.
Wypowiadając się o Białej Cerkwi, w której przebywa, Bojanowski - jeszcze po godzinie 8 czasu polskiego - mówił, że sytuacja jest wyjątkowo spokojna. O tym, jak nieprzewidywalna może być sytuacja w Ukrainie reporter przekonał się niedługo potem, gdy po godzinie 9 informował o słyszanym w Białej Cerkwi wybuchu.