Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko wezwał w czwartek kraje członkowskie NATO do rozmieszczenia okrętów wojennych na Morzu Azowskim w celu wsparcia jego kraju w konfrontacji z Rosją.
- Niemcy są jednym z naszych najbliższych sojuszników. Mamy nadzieję, że kraje członkowskie NATO są obecnie gotowe do wysłania okrętów na Morze Azowskie w celu udzielenia pomocy Ukrainie i zapewnienia jej bezpieczeństwa - powiedział Poroszenko w wywiadzie dla niemieckiego dziennika "Bild".
Poroszenko o Putinie: on nas uważa za kolonię
Dodał, że prezydent Rosji Władimir Putin "chce ni mniej ni więcej, tylko okupować to morze (Azowskie - red.)." - Jedyny język, który rozumie, to jedność świata zachodniego - dodał.
Poroszenko podkreślił, że Ukraina nie może "akceptować takiej agresywnej polityki Rosji". - Najpierw był Krym, późnej wschód Ukrainy, a teraz (Putin - przyp. red.) chce Morza Azowskiego - stwierdził ukraiński prezydent.
Zdaniem Poroszenki "Niemcy powinny zadać sobie pytanie: co następnie zrobi Putin, jeśli go nie zatrzymamy". Wyraził pogląd, że "Putin chce powrotu byłego imperium rosyjskiego". - Krym, Donbas, on chce całego kraju (Ukrainy - przyp. red.) – powiedział Poroszenko.
- To, czego on chce, jego imperium, nie może funkcjonować bez Ukrainy. On nas uważa za kolonię - dodał ukraiński prezydent nazywając Putina rosyjskim carem.
Poroszenko zakończył wywiad apelem do niemieckiej kanclerz Angeli Merkel. - W 2015 roku uratowała już nasz kraj negocjacjami w Mińsku i mamy nadzieję, że udzieli nam jeszcze raz podobnie silnego wsparcia, razem z naszymi innymi sojusznikami - oświadczył.
Moskwa odpowiada: to dalsze prowokowanie napięcia
Apel Poroszenki skomentował rzecznik Kremla, Dmitrij Pieskow. Na pytanie o stanowisko rosyjskich władz wobec wypowiedzi prezydenta Ukrainy Pieskow powiedział, iż jest ono negatywne. Dodał następnie, że "samo postawienie tej kwestii (wysłania statków NATO - red.) ma oczywiście na celu dalsze prowokowanie napięcia, kontynuowanie prowokacyjnego kursu".
Mówiąc o "prowokacyjnym kursie" przedstawiciel Kremla powiązał go z kwestią wyborów prezydenckich na Ukrainie w przyszłym roku. Wyraził przekonanie, że chodzi o "przedwyborcze interesy polityki wewnętrznej prezydenta Poroszenki".
Nie skomentował pytania o możliwą reakcję Rosji na pojawienie się okrętów NATO na Morzu Azowskim. Ocenił, że rozważania takie "są nie na miejscu".
Rzecznik Kremla powiedział także, że Moskwa nie widzi konieczności "zabiegów pośredniczenia" w celu normalizacji stosunków rosyjsko-ukraińskich.
Na pytanie dziennikarzy, czemu pogranicznicy rosyjscy zaatakowali kutry ukraińskie na wodach neutralnych, Pieskow odparł: - Jeśli chodzi o współrzędne geograficzne, to wszystkie pytania należy kierować do pograniczników.
Powiedział również, że kutry "nie były atakowane" i że "podjęto jedynie kroki w celu zatrzymania naruszających granicę państwową Federacji Rosyjskiej".
Incydent w Cieśninie Kerczeńskiej
Ukraina ogłosiła stan wojenny po niedzielnym ataku rosyjskich służb granicznych, które ostrzelały trzy ukraińskie okręty w pobliżu Cieśniny Kerczeńskiej, łączącej Morze Czarne z Morzem Azowskim.
Ukraińskie jednostki, które zmierzały do portu w Mariupolu nad Morzem Azowskim, chciały przepłynąć pod mostem nad cieśniną, jednak nie dostały na to pozwolenia. Według władz w Kijowie atak Rosjan nastąpił na wodach neutralnych.
Ukraina wskazuje, że ma z Rosją umowę z 2003 roku dotyczącą Morza Azowskiego, na podstawie której oba państwa uważają Morze Azowskie i Cieśninę Kerczeńską za swoje terytorium wewnętrzne. Oba kraje mają tam też swobodę żeglugi.
"Świadoma eskalacja sytuacji"
W czwartek minister infrastruktury Ukrainy Wołodymyr Omelan poinformował, że Rosja zablokowała ukraińskie porty w Mariupolu i Berdiańsku nad Morzem Azowskim, zezwalając na pływanie po jego wodach jedynie statkom, które udają się do portów rosyjskich.
Statki, które zmierzają na wody Morza Azowskiego, muszą pokonać Cieśninę Kerczeńską, nad którą przebiega uruchomiony w maju tego roku most, łączący Rosję z zaanektowanym przez nią Krymem. Cieśnina kontrolowana jest przez Rosjan.
Według Omelana obecnie na wejście na wody Morza Azowskiego oczekuje 18 statków, które udają się do Berdiańska i Mariupola. Z drugiej strony, ze względu na brak rosyjskich zezwoleń, z portów tych nie może wypłynąć dziewięć jednostek. Kolejnych osiem oczekuje na wypłynięcie z Morza Azowskiego na redach ukraińskich portów.
- Działania strony rosyjskiej świadczą o świadomej eskalacji sytuacji na Morzu Azowskim oraz destabilizacji regionu. Cel jest oczywisty: zablokowanie pracy ukraińskich portów na Morzu Azowskim i stopniowe wyparcie Ukrainy z naszych legalnych terytoriów, zatwierdzonych prawem międzynarodowym – oświadczył Omelan.
"Nikt nie blokuje żadnych okrętów"
Jak przekazała z kolei rosyjska agencja TASS, źródło w rosyjskich służbach portowych zapewniło, że "nikt nie blokuje żadnych statków". Służby portowe działają zgodnie z aktualnymi warunkami pogodowymi - dodało źródło.
Według rozmówcy TASS statki powinny zgłosić z 48-godzinnym wyprzedzeniem zamiar przepłynięcia przez Cieśninę Kerczeńską i potwierdzić go po 24 godzinach. - Statek składa zgłoszenie 48 godzin wcześniej i stoi, czekając na przejście (przez cieśninę - przyp. red.) - oświadczyło źródło.
Radio Swoboda podaje, powołując się na serwis MarineTraffic, że wieczorem w środę przed wejściem do Kanału Kerczeńsko-Jenikalskiego, z obu stron mostu wybudowanego przez Rosję nad tym kanałem, zebrało się wiele jednostek.
Autor: momo/adso / Źródło: PAP