Był w karcerze, to ocaliło mu życie. "Strażnicy rozmawiali między sobą, że trzeba było zabić nas wszystkich"

Źródło:
PAP
W wyniku wybuchu w obozie w Ołeniwce zginęli ukraińscy jeńcy wojenni. Nagranie archiwalne
W wyniku wybuchu w obozie w Ołeniwce zginęli ukraińscy jeńcy wojenni. Nagranie archiwalne Reuters Archive
wideo 2/25
W obozie w Ołeniwce doszło do wybuchu, w wyniku którego zginęli ukraińscy jeńcy wojenniReuters Archive

Major Dmytro Andriuszczenko, zastępca dowódcy II Batalionu Pułku Azow, opowiedział w rozmowie z PAP o walkach o Mariupol, oblężeniu Azowstalu i obozu w Ołeniwce, gdzie Rosjanie wysadzili barak z ukraińskimi jeńcami. - Zaplanowali tę zbrodnię z premedytacją. Słyszałem, jak strażnicy rozmawiali między sobą, że trzeba było zabić nas wszystkich – twierdził Andriuszczenko.

Przed wojną Andriuszczenko był prawnikiem. W 2014 roku, kiedy w Donbasie wybuchł konflikt zbrojny z prorosyjskimi separatystami, dołączył do pułku Azow w Mariupolu (obwód doniecki). - Przed 24 lutego mój batalion wykonywał zadania w obwodach donieckim i ługańskim. Dla mnie wojna trwa od 9 lat – opowiada w rozmowie z PAP.

Andriuszczenko niechętnie mówi o walkach, w których brał udział podczas oblężenia Mariupola. Brygada, którą dowodził była odpowiedzialna za obronę wybrzeża.

- Naszym zadaniem było niedopuszczenie do desantu wroga od strony morza. Robiliśmy, co się dało, ale z każdej strony nacierały oddziały kadyrowców, wagnerowców, regularnej armii rosyjskiej i Rosgwardii. Największym problemem były nieustające bombardowania i ostrzały. Kiedy Rosjanie rozpoczęli desant na naszym odcinku, Mariupol był już zrównany z ziemią. Nie było żadnej pozycji, która pozwalałaby się osłonić, więc dostaliśmy rozkaz wycofania się do Azowstalu. To był najgorszy dzień mojego życia – wspomina.

Zakłady Azostwal w Mariupolu ostrzeliwane przez siły rosyjskie. Nagranie archiwalne
Zakłady Azostwal w Mariupolu ostrzeliwane przez siły rosyjskie. Nagranie archiwalneReuters Archive

ZOBACZ TEŻ: Atak na Ukrainę. Relacja na żywo w tvn24.pl

"Wszystkie mosty były zniszczone"

Droga do zakładów prowadziła przez rzekę, którą brygada Andriuszczenki forsowała przez kilka godzin. - Wszystkie mosty były już zniszczone, więc musieliśmy przekroczyć rzekę na własną rękę. Każdy próbował, jak umiał. Niektórzy szli, inni płynęli, a część próbowała wykorzystać prąd wody. Namierzyły nas rosyjskie drony, po chwili rozpoczął się ostrzał i bombardowania. Nie przerywali nawet na sekundę przez parę godzin – opowiada.

Wielu żołnierzy z batalionu Andriuszczenki zginęło, próbując przedostać się na drugi brzeg, pozostałym udało się dotrzeć do Azowstalu.

Oblężenie zakładów metalurgicznych Azowstal trwało dokładnie 63 dni. 20 maja 2022 roku, w ramach porozumienia między Kijowem a Moskwą, ostatni walczący Ukraińcy złożyli broń. - Mieliśmy kontakt z dowództwem. W podziemiach mieliśmy 700 rannych i żadnych leków. Patrzyłem, jak niektórzy nożem wyskrobywali sobie z ran zgniłe kawałki ciała – mówi major.

Pierwsza propozycja strony ukraińskiej dotyczyła, jak opowiada Andriuszczenko, możliwości przetransportowania rannych żołnierzy do ukraińskich szpitali. - Rosjanie ją odrzucili. Przekaz był jasny: albo wychodzimy wszyscy, albo nikt – dodaje.

Dowódca pułku Azow: otrzymaliśmy rozkaz o zaprzestaniu walk w Azowstalu
Dowódca pułku Azow: otrzymaliśmy rozkaz o zaprzestaniu walk w AzowstaluTwitter/TPYXANEWS

Rozkaz o złożeniu broni

Ostatecznie prezydent Zełenski, by ratować życia swoich żołnierzy, wydał rozkaz o złożeniu broni. Według zawartego z Moskwą porozumienia ranni mieli zostać przewiezieni do szpitali i przekazani stronie ukraińskiej w ciągu pięciu dni. Reszta miała na trzy-cztery miesiące trafić do obozu przejściowego, a następnie zostać zwrócona Ukrainie.

- Na powierzchni czekali na nas wolontariusze z Czerwonego Krzyża. Zapewniali, że wszystko będzie odbywało się zgodnie z Konwencją Genewską. Na początku też w to wierzyliśmy, ale już po kilku dniach w Ołeniwce stało się jasne, że to bzdura – wspomina major.

W obozie filtracyjnym w Ołeniwce Andriuszczenko spędził cztery miesiące. W tym czasie schudł 45 kilo. - Dostawaliśmy codziennie trochę kaszy i kromkę chleba. Widziałem, że część chłopaków opada z sił, więc dzieliłem się z nimi jedzeniem – mówi major. Andriuszczenko wyjaśnia, że obóz składał się z trzech stojących obok siebie baraków i jednego oddzielonego ogrodzeniem, oddalonego o około 500 metrów kontenera.

Obóz w Ołeniwce po wybuchu. Zdjęcie z nagrania Reuters Archive

Ocalone życie

Major przyznaje, że jeńcy w Ołeniwce byli regularnie torturowali, ale nie chce o tym mówić. - Mamy taką zasadę w pułku, że nie wypowiadamy się na temat tortur – wyjaśnia. Dodaje, że "przesłuchiwani" jeńcy byli odprowadzani do karceru, gdzie próbowano ich "namawiać" do składania zeznań.

29 lipca 2022 roku obóz w Ołeniwce został ostrzelany. - Rano strażnicy odczytali listę nazwisk. Kazali nam się spakować i zabrać wszystkie swoje rzeczy. Byliśmy pewni, że wymienią nas na rosyjskich jeńców. Bardzo się cieszyłem, bo myślałem, że jadę do domu – opowiada major. Po kilku godzinach, jak wspomina, jeden ze strażników zabrał go do karceru. - Byłem zrozpaczony. Zamiast na wymianę zabrano mnie na przesłuchanie i skreślono mnie z listy.

Paradoksalnie to właśnie pobyt w karcerze ocalił życie majora. - Pozostałych z listy zabrano do kontenera oddzielonego od reszty obozu. Strażnicy zamknęli ich w środku i zaczęli kopać okopy wokół baraku. Już wtedy wiedzieliśmy, że coś jest nie tak. W nocy usłyszeliśmy wybuchy, Rosjanie uruchomili swoje odrzutowce. Po chwili eksplozja, która zerwała dach oddalonego od nas baraku. Widziałem, jak żołnierze próbowali się stamtąd wydostać, a ja nie mogłem im pomóc – opowiada.

Kilka dni później Andriuszczenko był ponownie "przesłuchiwany". "Słyszałem rozmowę dwóch rosyjskich strażników. Mówili, że trzeba było zabić nas wszystkich i że żałują, że tego nie zrobili kiedy mieli akurat okazję" – relacjonuje.

W Ołeniwce przetrzymywano ukraińskich jeńców
W Ołeniwce przetrzymywano ukraińskich jeńców TVN24

Wymiana na rosyjskich jeńców

Major Andriuszczenko został wymieniony 21 września 2022 roku. Rosjanie załadowali jeńców do samolotu. - Lecieliśmy dwie doby. Przez cały czas mieliśmy oczy zaklejone taśmą klejącą, a ręce skrępowano nam od tyłu. Co jakiś czas Rosjanie profilaktycznie razili nas prądem, ale nie zwracałem na to uwagi. Wiedziałem, że jestem w drodze do domu. Wylądowaliśmy i wprowadzono nas do busa. Zdziwiłem się, bo nagle zrobiło się bardzo cicho. Udało mi się zsunąć kawałek taśmy i zorientowałem się, że siedzę w autobusie. Po czterech miesiącach autobusowe siedzenie było jak tron – wspomina.

Andriuszczenkę i pozostałych jeńców wymieniono w obwodzie czernichowskim na północy Ukrainy.

Major współpracuje ze sztabem do spraw koordynacji wymiany jeńców wojennych. Podkreśla, że jego historia i czas spędzony w rosyjskiej niewoli, to nic w porównaniu z tym, przez co obecnie przechodzą ukraińscy jeńcy. Co chciałby przekazać żołnierzom, którzy nadal przebywają w rosyjskich więzieniach? - Cały czas walczymy o ich powrót i wszyscy na nich czekamy. W tej wojnie naszym celem nie jest śmierć. Musimy żyć, by walczyć dalej i móc wychowywać dzieci w wolnej Ukrainie – zapewnia.  

Autorka/Autor:tas / prpb

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Reuters Archive

Tagi:
Raporty: