O swoich wizytach w wyzwolonych Irpieniu i Buczy, opowiadał w TVN24 dokumentalista i wolontariusz Mateusz Lachowski. - Zatrzymaliśmy się przy starszej pani, a ona zaczęła histerycznie prosić, żeby jej nie zabierać, że ona jest niewinna, że nic nie zrobiła i żeby jej nie zabijać. Dopiero po chwili zrozumiała, że jesteśmy z ukraińskiego wojska - wspominał.
Dokumentalista i wolontariusz Mateusz Lachowski, który przebywał w wyzwolonych z rosyjskich rąk miejscowościach wokół Kijowa, opowiadał w TVN24 o tych wizytach. - Byłem dziś (...) w Irpieniu i w Buczy i powiem szczerze, że dzisiaj dwa razy płakałem - wyznał.
Lachowski: Zatrzymaliśmy się przy starszej pani. Zaczęła histerycznie prosić, żeby jej nie zabijać
Mówił, jak do tego doszło. Wolontariusz przekazał, że w sobotę uzgodnił z wojskowymi, że dostanie pozwolenie na wjazd na odzyskane tereny. W podróż wyruszył z jednym z żołnierzy. - Wymyśliliśmy to wczoraj tak, że przy okazji, jak będę robił zdjęcia i rozmawiał z ludźmi, to weźmiemy jedzenie, żeby rozdać tym ludziom. I tak zrobiliśmy - mówił.
- Kiedy widzieliśmy kobietę albo jakieś dzieci, to zatrzymywaliśmy się po prostu i rozdawaliśmy to. Ja przy okazji rozmawiałem z tymi ludźmi. W pewnym momencie zatrzymaliśmy się przy starszej pani, a ona zaczęła histerycznie prosić, żeby jej nie zabierać, że ona jest niewinna, że nic nie zrobiła i żeby jej nie zabijać. Dopiero po chwili zrozumiała, że jesteśmy z ukraińskiego wojska - relacjonował.
Lachowski relacjonował, że kiedy towarzyszący mu żołnierz wyjaśnił, że są z armii Ukrainy, kobieta "zaczęła płakać, zaczęła się do niego przytulać, do mnie, wzięła od nas jedzenie i zaczęła nam dziękować". - Wsiedliśmy do samochodu i obaj się popłakaliśmy - powiedział.
"Wyszedł, wyprowadził psa i został zastrzelony"
- Potem pojechaliśmy do Buczy. Zatrzymaliśmy się przy ludziach i oni zaprowadzili nas za blok, gdzie pokazali mi osiem grobów, które wykopali swoim znajomym. Przy samym bloku, bo, jak powiedzieli, nie byli w stanie podejść dalej, bo bali się Rosjanie ich rozstrzelają - kontynuował Lachowski.
Dokumentalista mówił dalej, że inna kobieta "opowiadała o tym, że jej 50-letni sąsiad, którego bardzo lubiła, wyszedł, wyprowadził psa i został zastrzelony". - Tak po prostu. Bo wyprowadził psa - wskazywał. Dodał: - Tak wyglądała okupacja rosyjska w Buczy, Irpieniu, Hostomlu.
Ukraińska dziewczynka "ostrzyżona na chłopca i przedstawiająca się jako Sasza"
Następnie przytoczył kolejną historię. - Zobaczyliśmy dwójkę dzieci, jeździli na małych rowerkach. Zatrzymaliśmy się, żeby dać im jeść, żeby dać im słodycze. Przedstawili nam się i zabrali w okolice swojego domu, ale nie chcieli nam pokazać, gdzie mieszkają, bo zobaczyli mundury i się bali - mówił.
Przekazał, że później wyszła ich mama. Jak mówił, dopiero wtedy zrozumieli, że "jedno z tych dzieci to nie chłopiec - bo myśleliśmy, że to dwójka chłopców - tylko jedno z nich to dziewczynka". - Ostrzyżona na chłopca i przedstawiająca się jako Sasza. Prawdopodobnie dlatego, że jako 10-latka bała się i tak była nauczona, że ma mówić, że jest chłopcem. Nie wiem, czy coś więcej powinienem mówić na ten temat - dodał.
Oglądaj TVN24 na żywo w TVN24 GO:
Źródło: TVN24