W Donbasie z bliska można zobaczyć diabła - mówił w "Faktach po Faktach" Michał Przedlacki, który dla "Superwizjera" TVN dokumentuje wojnę w Ukrainie. Wspominał o przychwyconej przez ukraiński wywiad rozmowie Rosjan, w której "jeden dowódca rosyjski mówi drugiemu przez krótkofalówkę: rzuć tutaj jeszcze 40 jednorazowych, rzuć tam 50 jednorazowych". - Mowa o ludziach, mowa o żołnierzach rosyjskich - tłumaczył reporter.
Michał Przedlacki, reporter i autor serii reportaży z pogrążonej w wojnie Ukrainy dla "Superwizjera" TVN, w tym dokumentu "Piekło Donbasu". mówił w niedzielę w "Faktach po Faktach" w TVN24, że "w Donbasie z bliska można zobaczyć diabła".
- Bo ten diabeł nachodzi się w bardzo skoncentrowany sposób. Mówię tutaj o Rosjanach, o rosyjskiej armii na, można powiedzieć, niedużym terytorium w porównaniu do tego, jak Rosjanie byli rozciągnięci na terytorium kraju przedtem - wyjaśniał. Jak mówił, "to jest diabeł, który bombarduje obiekty cywilne, szpitale, szkoły".
Przedlacki o "rzucaniu" przez Rosjan "jednorazowych". Tak "dowódcy nazywają poborowych"
- Dokumentowałem także te najważniejsze zmagania w Donbasie, włączywszy w to walkę o przeprawę na rzece Siewierski Doniec. Tam, gdzie Rosjanie stracili szósty pułk czołgów i blisko tysiąc, w cudzysłowie, żołnierzy - mówił dalej Przedlacki. - Widziałem dane przechwytywane przez ukraiński wywiad z ich łączności, gdzie jeden dowódca rosyjski mówi drugiemu przez krótkofalówkę: rzuć tutaj jeszcze 40 jednorazowych, rzuć tam 50 jednorazowych - dodał.
Wyjaśniał, że "mowa o ludziach, mowa o żołnierzach rosyjskich". - Właśnie w taki sposób dowódcy nazywają poborowych w Rosji, a także tych często siłą wcielanych do armii rosyjskiej żołnierzy z dwóch "republik" (...) donieckiej i ługańskiej - dodał reporter.
CZYTAJ TAKŻE: Klęska na rzece Doniec i nerwy blogerów. "New York Times" o pękającej "bańce informacyjnej" kontrolowanej przez Kreml
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24