W lutym zeszłego roku, gdy rozpoczęła się inwazja zbrojna Rosji na Ukrainę, w Ekoparku położonym 25 km od granicy z Rosją zamieszkiwało około pięciu tysięcy zwierząt. Teren ośrodka niemal natychmiast znalazł się w strefie działań wojennych, nie ocalał tam dosłownie ani jeden budynek.
Podczas prób ratowania ogrodu zoologicznego zginęło łącznie sześć osób, w tym niepełnoletni chłopiec, który pomagał swoim rodzicom. Rosjanie zabili też ponad 300 dużych zwierząt. Znęcali się nawet nad starszymi osobami, takimi jak 75-letni pracownik naszego ośrodka, oraz nad psami. Nie pozwalali ich karmić, opiekować się nimi - opowiadał w rozmowie z Ukrinformem szef Ekoparku Serhij Ostapenko.
ZOBACZ TEŻ: Atak Rosji na Ukrainę. Relacja w tvn24.pl
Ukrinform opublikował zdjęcia przeszklonych klatek z otworami po rosyjskich pociskach. Agresorzy mordowali tam świstaki, jeżozwierze, kuny, łasice, świnki morskie, króliki. Szczątki tych drobnych zwierząt mogły zostać zebrane i pogrzebane przez pracowników Ekoparku dopiero po kilku miesiącach.
Kule na środku głowy
Kiedy zaczęły się rosyjskie ostrzały, w ośrodku zabrakło światła, nie było też ogrzewania. Niektóre zwierzęta padły z powodu zimna. W większości przypadków opiekunowie mieli zaledwie 10-15 minut, by móc zostawić zwierzętom żywność. Zostawiali jej jak najwięcej, ponieważ nie wiedzieli, kiedy następnym razem uda im się tutaj dotrzeć.
- Proces ewakuacji zwierząt był bolesny i długi, trwał od początku marca do maja (zeszłego roku). Zdarzało się, że wszystko przebiegło gładko i bez ostrzałów, ale niekiedy pracownicy przyjeżdżali po konkretne zwierzęta i znajdowali ich zwłoki - wspominał Ostapenko.
- U niektórych zwierząt widzieliśmy dziury po kulach na środku głowy. Okupanci zabawiali się, jakby byli na strzelnicy. (...) Sama mam krewnych w Moskwie, ale po tym, co się tutaj wydarzyło, kazałam im już nigdy więcej do mnie nie dzwonić - przyznała wicedyrektor ośrodka Switłana Wysznewecka. Jak podkreślił Ukrinform, kobieta rozmawiała z agencją "ze łzami w oczach".
- Rosjanie wierzą w to, co usłyszą w telewizji. Na przykład w to, że zorganizowaliśmy w Ekoparku jakieś "laboratorium biologiczne". Nie mogę tego słuchać. My tutaj rozpieszczaliśmy te zwierzęta, dbaliśmy o nie, jak tylko mogliśmy. Gdy przychodziłam do ogrodzenia jenotów, one się na mnie dosłownie wieszały. Stałam tam, a na mnie wisiały 23 jenoty - wspominała.
- Trzeba być kompletnym moralnym degeneratem bez żadnych zasad, żeby tak znęcać się nad bezbronnymi zwierzętami. To była zbrodnia! - denerwował się Otapenko.
Odbudowa ośrodka
Jak podkreślił Ukrinform, personel Ekoparku nie załamał się i przystąpił do odbudowy ośrodka. Od lutego 2023 roku pirotechnicy rozminowują teren ogrodu zoologicznego, usuwając pozostałości m.in. amunicji kasetowej, min przeciwpiechotnych i przeciwpancernych. Pracy jest dużo, ponieważ powierzchnia całego kompleksu to około 140 hektarów.
Do Ekoparku powoli powracają zwierzęta. Półtora tygodnia temu z charkowskiego zoo przywieziono rodzinę lwów. Odwiedzający będą mogli je oglądać od 1 października, gdy rozpocznie się tradycyjne święto, organizowane w ośrodku do czasu rosyjskiej inwazji. Ekopark odwiedzały wówczas dziesiątki tysięcy gości - relacjonował Ukrinform.
Ekopark został ostrzelany przez rosyjskie wojska w drugiej połowie marca 2022 roku. Jak wówczas informowały ukraińskie media, zginęło kilku pracowników ośrodka, a niektóre zwierzęta - w szczególności wilki - uciekły. Część zwierząt zamieszkała w rezydencji właściciela Ekoparku, przedsiębiorcy i polityka Ołeksandra Feldmana.
Autorka/Autor: tas / prpb, adso
Źródło: PAP, Ukrinform