Eksperci starają się ustalić, jak hakerom udało się ukraść ponad 80 mln USD z konta Bangladeszu w nowojorskim Banku Rezerwy Federalnej. Podejrzewa się, że hakerzy włamali się do systemów komputerowych banku centralnego Bangladeszu - pisze w piątek Reuters.
Próby wyprowadzenia prawie 1 mld USD z tego konta, wykorzystywanego przez bank centralny Bangladeszu do rozliczeń międzynarodowych, dokonano ponad miesiąc temu. Wykryto ją, gdy łupem hakerów padło już ponad 80 mln USD. Obecnie - jak pisze Reuters z Dhaki - śledczy przypuszczają, że szpiegowskie oprogramowanie w systemie banku centralnego Bangladeszu, zainstalowane kilka tygodni wcześniej, umożliwiło hakerom obserwowanie procedur pobierania pieniędzy z konta w USA.
Podkreśla się, że hakerski atak był wyrafinowany; wykorzystano do niego nieznaną wcześniej lukę w oprogramowaniu.
Nie znaleziono dotychczas dowodów na to, że w kradzież mógł być zamieszany któryś z pracowników banku centralnego Bangladeszu, ale śledztwo trwa. Bank Rezerwy Federalnej w Nowym Jorku zapewnia, że jego systemy komputerowe nie były obiektem ataku.
Gdzie trafiły pieniądze?
Pieniądze skradzione z konta banku centralnego Bangladeszu trafiły - jak pisze Reuters - na drugi koniec świata. Przypuszcza się, że ok. 80 mln dolarów dotarło na Filipiny, a potem do Hongkongu.
Odbiorcą transferu 20 mln dolarów była jedna z organizacji pozarządowych na Sri Lance. Literówki w nazwie tej organizacji i niezwykle duża suma wzbudziły podejrzenia. Oszustwo wyszło na jaw. Transakcję zablokowano, podobnie jak i kolejne fałszywe zlecenie płatności na ogromną sumę ponad 850 mln dolarów.
Autor: kło\mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock