Dziewiątka sierot, które uciekły z Korei Północnej, po czym zostały złapane w Laosie i nakłonione do powrotu, pojawiły się w państwowej telewizji. Wszyscy zgodnie deklarowali uwielbienie do swojego kraju i dziękowali Kim Dzong Unowi. - Nieomal spadliśmy na zawsze w otchłań beznadziei, ale nasz drogi przywódca nas uratował - stwierdził jeden z nich.
Grupa młodych Koreańczyków z Północy, w wieku od 15 do 23 lat, została złapana w Laosie na początku czerwca po nielegalnym przekroczeniu granicy z Chinami. Władze Laosu chciały odesłać ich z powrotem do Państwa Środka, które uciekinierów z Korei Północnej deportuje do ojczyzny. Ostatecznie dzieci miały zgodzić się na powrót do ojczyzny po "rozmowach" z przedstawicielami Pjongjangu.
Miłość do przywódcy
Teraz władze Korei Północnej zorganizowały specjalne wystąpienie dziewiątki sierot, po ich przetransportowaniu do Pjongjangu. Wszyscy przed kamerą zapewniali o swoim uwielbieniu dla Korei Północnej i jej przywódców. - Drogi przywódca Kim Dzong Un uratował nas i objął ramionami. On otworzył przed nami jasną przyszłość pełną nadziei. Kim jest naszą prawdziwą matką i ojcem - oznajmił jeden z niedoszłych uciekinierów.
Młodzi zgodnie atakowali też Koreę Południową, twierdząc, że zostali uprowadzeni i podstępem nakłonieni do próby ucieczki. W Chinach mieli przez kilka miesięcy mieszkać w kryjówce z południowokoreańskim aktywistą, a następnie zostać nakłonieni do dalszej wyprawy przez Laos, celem osiągnięcia Korei Południowej przez Tajlandię.
Na zakończenie wystąpienia przed kamerami dziewiątka odśpiewała pieśń "Żarliwe Pragnienie". Jedna z młodych dziewczyn popłakała się.
Korea Południowa twierdzi, że sieroty są wykorzystywane do akcji propagandowej.
Autor: mk/tr / Źródło: Reuters, Chosun Ilbo