Trwa identyfikowanie zabitych oraz poszkodowanych w atakach na meczety w nowozelandzkim Christchurch. 50 osób zginęło, a i ponad 40 zostało rannych. Ranni pochodzą między innymi z Turcji, Indonezji, Pakistanu, Indii. Terrorysta, który dokonał ataków, w listopadzie ubiegłego roku przebywał w Bułgarii - przekazał prokurator generalny Bułgarii.
Władze nie udostępniły jeszcze listy ofiar. Po atakach wiele osób uznano za zaginione. Według nowozelandzkiego Czerwonego Krzyża poszukiwane są osoby z Pakistanu, Indii, Bangladeszu, Jordanii, Turcji i Afganistanu.
David Meates z miejscowych służb medycznych powiedział, że wśród pacjentów są też dzieci. Stan poszkodowanych różni się - niektórzy doznali niewielkich obrażeń, inni są w stanie krytycznym. Dodał, że niektórzy pacjenci będą musieli przejść kilka operacji. W internecie ruszyła zbiórka pieniędzy dla poszkodowanych i rodzin ofiar. Do tej pory zebrano około 400 tysięcy dolarów.
Ofiary z Turcji, Indonezji, Pakistanu, Indii
Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan powiedział, że w ataku rannych zostało co najmniej trzech obywateli Turcji. Zwracając się w piątek do osób zebranych na wiecu wyborczym, Erdogan określił napastnika jako "bezczelnego, niemoralnego, nikczemnego i parszywego" oraz wskazał, że ofiarą padli modlący się, ponieważ był to "łatwy cel". - Jako muzułmanie nigdy nie schylimy głowy, ale nigdy nie zniżymy się do poziomu tych podłych ludzi - powiedział do zgromadzonych. Po piątkowych modlitwach w Stambule odbyła się kilkudziesięcioosobowa demonstracja, której uczestnicy potępili ataki w Christchurch.
"W atakach rannych zostało czterech Pakistańczyków" - podał MSZ Pakistanu. Dodano, że pięciu obywateli Pakistanu zostało też uznanych za zaginionych. Resort ocenił ataki jako "zamach na wartości wolności wyznania i zgromadzeń wspólne dla całej ludzkości".
Ministerstwo spraw zagranicznych Indonezji poinformowało, że w atakach rannych zostało dwóch obywateli tego kraju - ojciec i syn. Stan ojca lekarze określają jako krytyczny.
Resort spraw zagranicznych Jordanii oświadczył, że zginęło też dwóch Jordańczyków, a ośmiu zostało rannych.
Według ambasady Indii w Nowej Zelandii dziewięciu obywateli tego kraju uznano za zaginionych po piątkowych atakach.
Konsul honorowy Bangladeszu w Auckland Shafiqur Rahman Bhuiyan poinformował, że w atakach zginęło trzech obywateli Bangladeszu, a co najmniej czterech zostało rannych. Dwóch z nich jest w stanie krytycznym.
"Najczarniejszy dzień Nowej Zelandii"
Christchurch położone jest na wschodnim wybrzeżu Wyspy Południowej; jest jednym z największych miast w Nowej Zelandii.
Premier Jacinda Ardern poinformowała, że w kraju ogłoszono najwyższy poziom zagrożenia bezpieczeństwa. - To najczarniejszy dzień Nowej Zelandii - oświadczyła Ardern bezpośrednio po strzelaninach, które określiła jako "atak terrorystyczny".
Policja podała, że po atakach zatrzymała cztery osoby - trzech mężczyzn i kobietę. Premier Ardern przekazała, że cztery osoby, umieszczone w areszcie, mają ekstremistyczne poglądy, ale nie figurują w policyjnych kartotekach. Jak podaje agencja Associated Press, mężczyzna, który wziął na siebie odpowiedzialność za ataki, zostawił 74-stronicowy antyimigrancki manifest, w którym wyjaśnia, kim jest i dlaczego je przeprowadził. Według tego manifestu jest 28-letnim Australijczykiem i rasistą.
W liczącej blisko 5 milionów mieszkańców Nowej Zelandii muzułmanie stanowią nieco ponad 1 procent.
Nazwy miejsc historycznych bitew na broni zamachowca
Naradę z udziałem premiera Bułgarii Bojko Borisowa, szefów służb specjalnych i szefa prokuratury Sotira Cacarowa zwołano po pojawieniu się informacji i zdjęć, że na broni, której użył zamachowiec, znajdowały się napisy po łacinie, w cyrylicy i języku gruzińskim. Napisy odnosiły się do nazw miejsc historycznych bitew, w których odniesiono zwycięstwa przeciw Turkom w czasach imperium osmańskiego. Jeden z napisów to "Wiedeń 1683" - kiedy to polski król Jan III Sobieski zwyciężył w bitwie przeciw wojsku tureckiemu pod wodzą wezyra Kara Mustafy, grożącego podbojem chrześcijańskiej Europy. Po bułgarsku jeden napis upamiętnia zwycięstwo z 1877 roku w wojnie rosyjsko-tureckiej w przełęczy Szipka, a drugi – zwycięstwo nad Turkami podczas wojny bałkańskiej pod Bułairem w 1913 roku.
U zamachowca znaleziono również nagranie serbskiej piosenki z czasów wojny domowej w latach 90.
"Odwiedzał miejsca walk chrześcijan z muzułmanami"
Jak poinformował Cacarow, 28-letni zamachowiec Brenton Tarrant między 9 a 15 listopada 2018 roku przebywał w Bułgarii, do której przyleciał samolotem z Dubaju. W Bułgarii podróżował samochodem, odwiedził szereg miejsc związanych z historią kraju, a zwłaszcza z walkami Bułgarów o wyzwolenie z trwającej 500 lat niewoli tureckiej.
Obecnie służby specjalne sprawdzają, jakie kontakty zamachowiec nawiązywał w Bułgarii i gdzie dokładnie się udał. Wiadomo, że był w Sofii, Błagojewgradzie, Płowdiwie, Asenowgradzie, Baczkowie i Bansko. Służby starają się ustalić, jakie były przyczyny jego podróży.
- Chodzi o miejsca związane z walkami między chrześcijanami i muzułmanami – podkreślił prokurator. Z Bułgarii Tarrant udał się do Rumunii i na Węgry, a w grudniu ubiegłego roku odwiedził Serbię. W Rumunii podróżował wynajętym samochodem. W Bukareszcie również wynajął samochód do Węgier. Na Bałkanach podróżował także do Bośni i Hercegowiny, Chorwacji i Czarnogóry.
Głęboka wiedza o historii Bałkanów
Rzeczniczka prokuratury Rumiana Arnaudowa podała, że wiedza zamachowca o historii Bałkanów jest zaskakująco głęboka. Podkreśliła, że Bułgaria, która zdecydowanie potępiła akt przemocy z Christchurch, nie chce, by jej nazwa była w jakikolwiek sposób łączona z tym zamachem. Wcześniej prezydent Rumen Radew i premier Bojko Borisow potępili zamach i przekazali wyrazy współczucia władzom Nowej Zelandii.
Autor: MP/tr / Źródło: PAP