Kais Saied, 61-letni profesor prawa konstytucyjnego, wygrał niedzielną drugą turę wyborów prezydenckich w Tunezji, osiągając znaczną przewagę nad swym rywalem. 56-letni biznesmen Nabil Karui był daleko w tyle.
Na Saieda głosowało 2,77 mln wyborców, co dało mu 72,71 proc. głosów - poinformowała oficjalnie Niezależna Wyższa Władza Wyborcza (ISIE). Na jego rywala głos oddało milion osób.
ISIE poinformowała, że frekwencja wyborcza wyniosła 55 procent. Uprawnionych do głosowania było 7 mln ludzi.
Pierwsza runda wyborów prezydenckich odbyła się 15 września. Wygrał w niej Saied, uzyskując 18,4 proc. głosów, a Karui zajął drugie miejsce z 15,5 proc. Obaj pokonali ponad 20 kandydatów, w tym przedstawicieli głównych partii politycznych, co uznano za niespodziankę. Karuiemu pozwolono na start w wyborach, choć toczy się przeciwko niemu dochodzenie karne w związku z podejrzeniem prania pieniędzy i uchylania się od płacenia podatków. Sąd apelacyjny zwolnił go z aresztu 9 października, aby mógł poprowadzić swoją kampanię. Karui przebywał w areszcie od 23 sierpnia.
Nazywany "Robocopem" ze względu na sztywną dykcję i beznamiętne spojrzenie, były emerytowany wykładowca prawa wyraża się literackim językiem arabskim, nierzadko bombastycznym. 61-letni Saied mieszka w dzielnicy klasy średniej, w zaniedbanym mieszkaniu w centrum miasta. Jego przeciwnik, potentat medialny sprawia wrażenie ciepłego, wręcz uwodzicielskiego. Karui mówi dialektem tunezyjskim usianym francuskimi zwrotami. Jeździ luksusowymi samochodami i mieszka w pięknym domu na eleganckich przedmieściach Tunisu. Saied proponuje radykalną decentralizację władzy i rewolucję na drodze prawnej. Podejmuje hasła z 2011 roku, wzywając do oddania władzy ludowi, ale pozostaje legalistą.
Karui, który założył wraz z bratem Ghazim jeden z głównych kanałów telewizyjnych w kraju, przedstawia się jako "ojciec dużej rodziny" wyborców. Krytycy mają go za skorumpowanego populistę manipulującego telewizją i działaniami charytatywnymi, które podejmuje z uwagi na zyski polityczne. Zwolennicy widzą w nim obrońcę biedaków. Polityk ten prezentuje się też jako przeciwnik islamizmu i oskarża Saieda, że ten jest zwolennikiem islamistycznej partii Ennahda. Saied twierdzi, że jest niezależny i broni rządów prawa.
Autor: mtom\kwoj / Źródło: PAP