Trzyletnia Karina przeżyła cudem 11 dni w syberyjskiej tajdze - donosi "The Siberian Times". Życie miał uratować dziewczynce towarzyszący jej szczeniak, który najpierw ogrzewał ją swoim ciepłem, a potem wyruszył po pomoc.
Jak napisał "The Siberian Times", Karina Czikitowa ma trzy lata i siedem miesięcy. Miała przetrwać w tajdze, żywiąc się dzikimi borówkami i pijąc wodę z rzeki. I to na terenie, na którym żyją niedźwiedzie i wilki".
Ratownicy, którzy odnaleźli dziewczynkę, nie mogli się nadziwić, że ma ona jedynie niewielkie obrażenia: kilka zadrapań na stopach i ślady po ugryzieniach komarów.
Karina mieszka na co dzień w odizolowanej od świata wsi w Jakucji. Miała oddalić się od domu 29 lipca w towarzystwie swojego szczeniaka. Jak pisze "The Siberian Times", dziewczynka chroniła się na noc w zaroślach, co bardzo utrudniło akcję poszukiwawczą. Matka dziewczynki wyjaśniła, że Karina najprawdopodobniej chciała towarzyszyć ojcu, który udał się do innej wioski. Nie zdawał sobie sprawy, że trzylatka poszła za nim, a następnie zgubiła się w lesie.
Pies zaprowadził ratowników do dziewczynki
Dwa dni przed odnalezieniem dziewczynki do domu wrócił szczeniak. - To był moment, kiedy nasze serca zamarły, bo wiedzieliśmy, że z psem Karina ma większe szanse na przetrwanie - wyjaśnił przedstawiciel służb ratunkowych.
Jak dodał, noce w Jakucji są bardzo zimne, więc ratownicy pocieszali się, że jeśli dziewczynka może przytulić się do szczeniaka, będzie jej cieplej. Pies zaprowadził jednak ratowników do Kariny. Dziewczynka była przytomna, dostała jedzenie i picie, a następnie trafiła do szpitala w Jakucku.
Autor: kg//gak / Źródło: The Siberian Times, Huffington Post
Źródło zdjęcia głównego: Sakha Republic Rescue Service