Zgromadzone dowody "wyraźnie wskazują" na to, że w marcu syryjskie siły rządowe użyły toksycznych substancji chemicznych w kilku atakach bombowych na północnym zachodzie Syrii - wynika z opublikowanego we wtorek raportu organizacji Human Rights Watch (HRW).
Trzy ataki przeprowadzone z użyciem bomb beczkowych między 16 a 31 marca w prowincji Idlib dotknęły co najmniej 206 osób. W jednym z ataków zginęło sześć osób cywilnych, w tym troje dzieci - podała HRW, powołując się na relacje pracowników organizacji pomocowych.
Wskazano ponadto, że mieszkańcy terenów sąsiadujących z miejscami ataków wykazywali objawy typowe dla osób narażonych na działanie toksycznych chemikaliów, a wśród resztek bomb znaleziono pojemniki po gazie. Świadkowie wspominali o silnym zapachu chloru.
Wielokrotne oskarżenia o ataki chemiczne
Rząd syryjski w przeszłości odpierał oskarżenia, jakoby posługiwał się bronią chemiczną w trwającej od czterech lat wojnie domowej. Po jednym z ataków w marcu informator w syryjskim wojsku, z którym skontaktowała się agencja Reutera, twierdził, że armia "nie używa i nie potrzebuje używać" tego rodzaju broni, a doniesienia o rzekomym ataku nazwał propagandą.
Chlor został po raz pierwszy użyty jako broń chemiczna podczas pierwszej wojny światowej. Większość państw poparła zakaz stosowania tej toksycznej substancji w konfliktach zbrojnych w protokole genewskim z 1925 r.