Prezydent USA Donald Trump napisał w czwartek na Twitterze, że "nie ma pojęcia, czy istnieją nagrania jego rozmów" z byłym szefem FBI Jamesem Comeyem. Prezydent zapewniŁ jednocześnie, że on sam tych konwersacji nie nagrywał.
"Nie mam pojęcia, czy 'taśmy' albo nagrania moich rozmów z Jamesem Comeyem istnieją, ale ja ich nie robiłem, ani nie mam takich nagrań" - napisał Trump.
...whether there are "tapes" or recordings of my conversations with James Comey, but I did not make, and do not have, any such recordings.
— Donald J. Trump (@realDonaldTrump) 22 czerwca 2017
Wcześniej w czwartek Bloomberg podał w powołaniu na "osobę dobrze znającą sprawę", że prezydent nie ma nagrań z rozmów.
Zwolnienie Jamesa Comeya
Prezydent zwolnił Jamesa Comeya w maju. Były szef FBI, który 8 czerwcu zeznawał przed senacką komisją ds. wywiadu uważa, że został zwolniony ponieważ nadzorował śledztwo w sprawie ingerencji Rosji w wybory w USA w 2016 roku.
W grę może tu wchodzić ewentualna współpraca sztabu wyborczego Trumpa i ludzi z jego otoczenia z przedstawicielami rosyjskich władz. Celem tej współpracy miało być zwiększenie szans na wygraną obecnego prezydenta USA.
Po dymisji szefa FBI Trump napisał na Twitterze, że zanim Comey zacznie rozmawiać z prasą, powinien "mieć nadzieję, że nie ma nagrań z ich rozmów".
- Mam nadzieję, że te taśmy istnieją - powiedział komisji senackiej Comey. Dodał, że chciałby, aby Trump je upublicznił.
We wtorek rzecznik Białego Domu Sean Spicer zapowiedział, że Trump jeszcze w tym tygodniu wygłosi oświadczenie sprawie rzekomych nagrań.
Autor: arw/ja / Źródło: PAP