Osiem osób zostało zamordowanych w swoich domach w mieście Edmonton w prowincji Alberta na zachodzie Kanady. Jak podała policja - wśród ofiar było dwoje dzieci. Sprawca popełnił samobójstwo.
W poniedziałek ok. godz 7 wieczorem policjanci otrzymali zawiadomienie o użyciu broni w domu w południowo-zachodniej części Edmonton. Nieznany mężczyzna miał wejść na teren prywatnej posesji, otworzyć ogień i uciec. W środku funkcjonariusze znaleźli martwą kobietę w średnim wieku. Półtorej godziny po tym zdarzeniu na policję zatelefonowała osoba z domu w północnej części miasta, która obawiała się o życie członka swojej rodziny. Chodziło o mężczyznę, który miał być "przygnębiony i pobudzony emocjonalnie", miał też grozić, że popełni samobójstwo.
W środę na konferencji prasowej Ron Knecht, szef policji w Edmonton, poinformował, że funkcjonariusze, którzy pojechali pod wskazany adres nie zauważyli nic niepokojącego. Kilka godzin później, policjanci po zebraniu większej ilości informacji, ponownie pojechali na miejsce. Wówczas wewnątrz domu znaleźli ciała trzech kobiet, dwóch mężczyzn oraz dwójki dzieci - chłopca i dziewczynki.
Sprawca popełnił samobójstwo
Tego samego dnia policja otrzymała informację o SUV-ie, który mógł należeć do pierwszej z ofiar. Samochód zauważono 20 mil od Edmonton. Stał zaparkowany przed jedną z restauracji.
Okazało się, że mężczyzna, który był w środku był martwy. Jak poinformowała policja, prawdopodobnie sam postrzelił się ze swojej broni. Knecht poinformował, że to jego uznano za sprawcę wszystkich ośmiu morderstw. - Nie szukamy innych podejrzanych - powiedział. Policja wykluczyła, by chodziło o porachunki gangów. Poinformowano, że to raczej tragiczny przykład przemocy w rodzinie.
Według policji, wszystkie ofiary były ze sobą powiązane.
Tragedia w Edmonton, w którym mieszka ok. 812 tys. osób, jest największą od 1956 roku, kiedy w mieście zostało zabitych sześć osób.
Autor: db/tr / Źródło: CNN