Jeden z czołowych dziennikarzy rosyjskiego państwowego Kanału 1 zaprezentował "sensacyjny dowód" na to, że malezyjski Boeing 777 został zestrzelony nad Donbasem przez Ukraińców. Zdjęcie satelitarne przedstawia myśliwiec odpalający rakietę do maszyny pasażerskiej. Problem w tym, że pochodzi ono z bardzo wątpliwego źródła i niemal na pewno jest fałszywe.
O "sensacyjnym" odkryciu poinformował w swoim programie Michaił Leontiew, dziennikarz pracujący dla państwowego Kanału 1, znany z forsowania wizji świata według Kremla. Został uznany między innymi persona non grata na Łotwie i Ukrainie, za wrogie komentarze pod adresem tych krajów. Jest całkowicie oddany popieraniu kursu polityki Władimira Putina i krytykowaniu "faszystów" w Kijowie.
Głos z Ameryki
Najnowszym "dowodem" Leontiewa w walce z Zachodem i Ukrainą jest wątpliwego pochodzenia zdjęcie. Wygląda jak zrobione z satelity i przedstawia sylwetkę B777 oraz lecącego nieopodal myśliwca, z przodu którego widać coś, co najpewniej ma być smugą dymu z odpalonej rakiety. Zdjęcie miało zostać przesłane Leontiewowi mailem przez osobę przedstawiającą się jako George Bilt. Nadawca wiadomości twierdzi, że jest "absolwentem MIT i ekspertem ds. lotnictwa z ponad 20 latami doświadczenia". Bilt pisze, że w pełni się zgadza z twierdzeniami Rosjan, iż malezyjski samolot został zestrzelony przez myśliwiec. Napastnik miał celną serią z działek pokładowych zabić załogę i odstrzelić przód boeinga, po czym dobić go przy pomocy rakiety powietrze-powietrze. Do wiadomości załączone było prezentowane przez Leontiewa zdjęcie. Rosjanin twierdzi, że "najpewniej" wykonał je zachodni satelita zwiadowczy, po czym zostało wykradzione. Twierdzenia te popiera wypowiedziami kilku ekspertów z rosyjskich instytucji państwowych. Są oni przekonani, że zdjęcie jest absolutnie prawdziwe i jego sfałszowanie jest praktycznie niemożliwe.
Teoria nie wytrzymująca krytyki
Historia ta jest pełna dziur. Rzekomy "George Bilt" funkcjonuje w sieci tylko w kontekście historii z Kanału 1. Nawet jednak, jeśli to prawdziwa osoba, to wykradzenie zdjęcia z zachodniego satelity szpiegowskiego byłoby rzeczą niespotykaną. Kosmiczne programy zwiadowcze są najpilniej strzeżonymi tajemnicami państwowymi. Wycieki takich zdjęć dotychczas się nie zdarzały. Leontiew, posługujący się w materiale opiniami ekspertów, popełnia podstawowy błąd, określając widoczny na obrazie myśliwiec jako MiG-29, podczas gdy jest to Su-27. Dotychczas Rosjanie twierdzili, że zestrzelenia dokonał jeszcze inny samolot, Su-25.
Standardową rakietą krótkiego zasięgu ukraińskich Su-27 jest R-73, która przy odpaleniu wytwarza sporo dymu. W miejscu uruchomienia pozostawia wyraźny obłoczek. Pocisk widoczny na zdjęciu zostawia wąziutką stróżkę.
Na dodatek rakieta leci idealnie prosto, podczas gdy przy rzeczywistych odpaleniach niemal natychmiast zmienia kurs i naprowadza się na cel. W sytuacji widocznej na zdjęciu R-73 powinna już skręcać w prawo, aby dogonić boeinga. Obie maszyny znajdują się bowiem w minimalnej odległości wynoszącej mniej niż kilometr. Samolot pasażerski leciał w momencie trafienia około 900 km/h. W kilka sekund znacząco oddaliłby się od Su-27. Oznacza to, że rakieta musiałaby szybko zacząć manewrować, aby dogonić cel, a nie lecieć prosto jak po sznurku. Dlaczego Su-27 leci prosto na boeinga, podczas gdy lecąc kilkaset kilometrów na godzinę pokona dystans kilkuset metrów w ciągu kilku sekund, ryzykując zderzenie z samolotem pasażerskim? Przytomny pilot myśliwca w momencie odpalenia rozpocząłby skręt w lewo, aby minąć cel w bezpiecznej odległości. W ogóle dlaczego napastnik miałby się zbliżyć do celu na tak małą odległość? R-73 ma zasięg ponad 20 kilometrów. Gdyby wierzyć twierdzeniom "eksperta" Georga Bilta, myśliwiec najpierw miał oddać precyzyjne serie z działka pokładowego, a potem odpalać rakietę. Na zdjęciu widać, że kabina załogi nie została "odstrzelona", a R-73 jest już w drodze. Przy tak małej odległości pilot myśliwca nie miałby czasu dokonywać jeszcze precyzyjnego ostrzału z działka. Inna sprawa, że coś takiego w ogóle jest niemożliwe, bowiem działka współczesnych myśliwców nie są bronią snajperską pozwalającą "odstrzelić" cokolwiek, tylko zasypują cel gradem wybuchowych pocisków, które mają poczynić jak największe spustoszenie. Nie zgadza się również kierunek, z którego atakuje Su-27. Dotychczasowe dowody wskazywały na to, że boeing został trafiony z lewej strony od dołu.
Podobnych wątpliwości jest wiele. Wszystkie razem pozwalają stwierdzić, że sfabrykowane zdjęcie otrzymane z wątpliwego źródła jeden z czołowych dziennikarzy najważniejszego kanału rosyjskiej telewizji państwowej przedstawił jako dowód na zestrzelenie malezyjskiego samolotu przez Ukraińców.
Autor: mk//rzw / Źródło: tvn24.pl