Bahrajńska policja użyła gazu łzawiącego wobec protestujących, którzy próbowali wrócić na Plac Perłowy w Manamie tuż po opuszczeniu go przez armię. Jednak ostatecznie to oni opanowali plac. Wcześniej główne szyickie ugrupowanie opozycyjne Bahrajnu Al-Wifak odrzuciło złożoną przez króla ofertę dialogu i wykluczyło rozmowy do czasu, aż z ulic znikną wojskowe oddziały.
W sobotę rano agencja Reutera podała informację, że wiele pojazdów opancerzonych wycofuje się z Placu Perłowego, będącego centrum zgromadzeń protestujących przeciwko władzom. Po kilkudziesięciu minutach było po wszystkim, plac był czysty.
Wtedy na plac spróbowali wrócić protestujący, jednak pałkami i gazem łzawiącym zaatakowała ich policja. Następca tronu Bahrajnu, książe Salman bin Hamad bin Isa Al Khalifa wyjaśnił wkrótce po tym, że choć nakazał wojsku opuścić ulice, to policja będzie dbała o spokój i porządek na ulicach.
Ostatecznie to jednak demonstranci byli górą. Niosący flagi Bahrajnu, kwiaty i transparenty informujące o pokojowym charakterze manifestacji, wrócili na Plac Perłowy, skandując "Jesteśmy zwycięscy" i opanowali go.
Wycofanie wojaka, później rozmowy
- Uważamy, że nie ma poważnej woli dialogu, bo na ulicach jest wojsko - oświadczył wcześniej Ibrahim Mattar, który wraz z 18 innymi posłami Al-Wifaku zrezygnował z funkcji posła w czwartek.
Mattar podkreślił, że władze muszą "zaakceptować ideę monarchii konstytucyjnej" i wycofać wojsko z ulic, zanim rozpocznie się jakikolwiek dialog. - Wtedy możemy stworzyć rząd tymczasowy z nowymi twarzami, w którym nie będzie obecnych ministrów spraw wewnętrznych i obrony - dodał.
Inny wysoki rangą przedstawiciel szyickiej opozycji Abdel Dżalil Chalil Ibrahim oświadczył, że obecnie w Bahrajnie "nie mamy do czynienia z językiem dialogu, tylko językiem militarnym".
Plac we krwi
Bahrajńskie wojsko użyło ostrej amunicji, by rozpędzić w piątek antyrządowe protesty w pobliżu Placu Perłowego w Manamie. Co najmniej jedna osoba zginęła - podały źródła medyczne. Według Ibrahima 95 osób zostało rannych, w tym "trzy są w stanie śmierci klinicznej".
Król Bahrajnu zaproponował w piątek dialog narodowy ze wszystkimi partiami. Szyicka większość w Bahrajnie, stanowiąca ok. 70 proc. ludności, uskarża się, że jest dyskryminowana przez rządzącą dynastię sunnicką.
Bahrajn, w którym stacjonuje amerykańska V Flota, uważany jest przez swoich sojuszników - Arabię Saudyjską i USA - za zaporę przed wpływami szyickiego Iranu w regionie.
Źródło: Reuters