Waszyngton "nigdy nie będzie miał takich stosunków z Chinami, które są niedemokratyczne" - zapowiedział przed przyszłotygodniową wizytą w Indiach amerykański sekretarz stanu Rex Tillerson. Na jego wypowiedź zareagowała chińska ambasada.
Przemawiając w waszyngtońskim Centrum Badań Strategicznych i Międzynarodowych, szef amerykańskiej dyplomacji uznał USA i Indie za "coraz bardziej globalnych partnerów", którzy "podzielają nie tylko szacunek dla demokracji, ale również wizję przyszłości".
"Chiny podkopują porządek"
Wezwał Delhi do odgrywania większej roli w zapewnianiu bezpieczeństwa regionu, zaznaczając, że "Indie i USA powinny współpracować (...), by bronić suwerenności innych państw". Tillerson zaznaczył również, że Indie i USA związane są "strategicznymi relacjami", dodając że Waszyngton "nigdy nie będzie miał takich stosunków z Chinami, które są niedemokratyczne".
Szef amerykańskiej dyplomacji skrytykował chińskie prowokacje na Morzu Południowochińskim, oświadczając, że bezpośrednio rzucają one wyzwanie "międzynarodowemu prawu oraz normom, za którymi opowiadają się USA i Indie". - Chiny (...) nie wykazują się odpowiedzialnością, podkopując międzynarodowy porządek oparty na zasadach - dodał Tillerson.
Amerykański sekretarz stanu zapewnił, że "USA poszukują konstruktywnych relacji z Chinami, ale nie będą uchylać się od odpowiedzialności w obliczu chińskiego kwestionowania porządku opartego na zasadach". Dodał, że swoją polityką Pekin "osłabia suwerenność sąsiednich państw oraz szkodzi Stanom Zjednoczonym i jego sojusznikom".
Proindyjskie komentarze Tillersona mogą obok Chin zaniepokoić również Pakistan, regionalnego rywala Indii - wskazała agencja Reutera.
W przyszłym tygodniu Tillerson uda się z wizytą do Indii. W listopadzie do Azji, w tym do Chin, pojedzie z kolei prezydent USA Donald Trump.
Zbliżenie z Indiami ma stanowić przeciwwagę dla wpływów Chin w regionie - wyjaśnił Departament Stanu. Jak wyjaśnił Tillerson, zapowiadając swą podróż do Delhi.
W Delhi Tillerson ma wyartykułować nową strategię administracji prezydenta Donalda Trumpa dotyczącą regionu Oceanu Indyjskiego i Pacyfiku.
Indie mają być jednym z czterech "demokratycznych filarów" tej strategii, pozostali jej gwaranci to USA, Japonia i Australia. Przedstawiciele administracji Trumpa - cytowani przez AP - wyjaśniają, że Biały Dom uważa, iż blok tych krajów będzie w stanie równoważyć potęgę coraz bardziej asertywnych Chin.
Chiny odpowiadają USA
Jak podała BBC, w odpowiedzi na czwartkowe wystąpienie Tillersona chińska ambasada w Waszyngtonie przekazała w oświadczeniu, że Pekin "nigdy nie będzie szukał hegemonii lub ekspansji i nie będzie dążył do rozwoju kosztem interesów innych". Chińscy dyplomaci nawiązali w ten sposób również do środowego przemówienia prezydenta Xi Jinpinga otwierającego XIX zjazd Komunistycznej Partii Chin (KPCh).
W inauguracyjnym wystąpieniu komunistyczny przywódca zapewnił, że Chiny staną się rozwiniętym krajem socjalistycznym do 2035 roku oraz bogatym i potężnym krajem socjalistycznym do 2050 roku. Prezydent oznajmił, że nawet po umocnieniu swojej pozycji Pekin będzie prowadził "niezależną i pokojową politykę zagraniczną". - Chiny nigdy nie będą dążyć do hegemonii ani prowadzić polityki ekspansjonizmu - powiedział Xi.
W ostatnich latach Chiny rozpoczęły intensywne prace przy sztucznym powiększaniu powierzchni wysp wchodzących w skład archipelagu Spratly na Morzu Południowochińskim. USA kwestionują roszczenia Chin do tego akwenu. Polityka Pekinu doprowadziła też do sporu terytorialnego z Wietnamem, Malezją, Tajwanem i Brunei.
Przed Indiami - Bliski Wschód
Rex Tillerson w rozpoczynającej się w piątek drodze do Indii odwiedzi wcześniej trzy inne państwa: Arabię Saudyjską, Katar i Pakistan.
Sekretarz stanu w Rijadzie i Dausze będzie zabiegał o rozwiązanie konfliktu w Zatoce Perskiej, który wybuchł w czerwcu, gdy Katar został obłożony sankcjami oraz zablokowany przez cztery kraje arabskie, którym przewodzi Arabia Saudyjska.
Tillerson już wcześniej wielokrotnie wzywał Arabię Saudyjską, Egipt, Bahrajn i Zjednoczone Emiraty Arabskie do zniesienia blokady lądowej nałożonej na Katar. Rijad jako pierwszy zerwał stosunki dyplomatyczne z Katarem, oskarżając go między innymi o wspieranie terroryzmu oraz nadmierne zbliżenie z Iranem.
Jak komentują agencje, Tillerson będzie zabiegał na Bliskim Wschodzie o ograniczenie rosnących wpływów Iranu oraz wygaszenie konfliktu między Katarem a jego sąsiadami, który stanowi bezprecedensowe zagrożenie dla regionu i stawia w kłopotliwym położeniu USA, które mają ważne bazy wojskowe w dwóch krajach Zatoki Perskiej - Bahrajnie i Katarze.
W drodze powrotnej sekretarz stanu zatrzyma się jeszcze w Szwajcarii, gdzie będzie omawiał najbardziej niepokojące konflikty współczesnego świata oraz kryzysy humanitarne z przedstawicielami agend ONZ oraz Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. Tillerson wróci do Waszyngtonu 27 października.
Autor: mm//rzw, mtom / Źródło: PAP