Think-tank z USA: Chińskie lotnictwo zaleje wroga

Aktualizacja:
 
Nawet najnowocześniejsze maszyny świata nie pomogąUSAF

- Chińskie lotnictwo w wypadku konfliktu może pokonać Amerykanów - wynika z symulacji prestiżowego amerykańskiego think-tanku RAND Corporation. Pomimo przewidywanego stosunku strat sześć do jednego na korzyść USAF, chińskie lotnictwo może po prostu przytłoczyć przeciwnika masą swoich samolotów.

Amerykańscy analitycy po przeprowadzeniu swoich symulacji postawili pytanie, czy celowe jest rozwijanie mało liczebnych, ale bardzo zaawansowanych technicznie sił zbrojnych. - Supernowoczesne i szalenie drogie uzbrojenie jest fantastyczne, pod warunkiem, że ich mała liczba musi pokonać przeciwnika, który nie jest o wiele bardziej liczebny - mówi Andrew Davies, z australijskiego Instytutu Strategicznego (think-tank finansowany przez rząd).

Zdaniem Australijczyka, amerykańskie symulacje dowodzą, że wydawanie wielkich ilości pieniędzy na nowoczesne uzbrojenie jest świetne, póki ma ono służyć do "skopania kilku państw trzeciego świata", jak Irak czy Serbia.

- Ale kiedy przychodzi do starcia z tak wielką armia jak chińska, sprawy nie wyglądają już tak optymistycznie - mówi Davies.

Stracona wyspa

Symulacje RAND dotyczyły potencjalnego konfliktu od Tajwan. Pomimo zdecydowanej technologicznej przewagi USA nad Chinami, sprawy nie wyglądają jednak różowo dla zachodniego mocarstwa.

Nawet gdyby każda odpalona amerykańska rakieta strąciła jeden chiński samolot (co jest mało prawdopodobne w warunkach bojowych), to nadal w powietrzu zostało by ich dużo. Fale skośnookich pilotów mogły by przelecieć obok wyczerpanych Amerykanów i zniszczyć latające tankowce i centra dowodzenia. Byłby to druzgocący cios dla amerykańskiego lotnictwa.

Bez tych kluczowych maszyn, Amerykanie nie mogliby prowadzić dalszej walki nad Tajwanem, bowiem lotniska, radary i centra dowodzenia na wyspie zostałyby zniszczone w pierwszych godzinach konfliktu. Maszyny startujące z Guam i Okinawy bez pomocy tankowców i samolotów AWACS nie miałyby dość paliwa i informacji, aby dalej walczyć z Chińczykami.

Balistyczna blokada

W obronie Tajwanu nie pomogłaby też potężna flota amerykańskich lotniskowców. - Od ponad dwóch dekad Chińczycy usilnie pracują nad bronią, która uniemożliwi pływającym lotniskom US Navy działać w pobliżu chińskich brzegów - tłumaczy Davies. Rozwiązaniem mają być rakiety balistyczne nazywane "zabójcami lotniskowców".

Chińskie wojsko pochwalił się w grudniu 2010 roku wstępnym wprowadzeniem do służby pierwszych takich pocisków. Teoretycznie startując z Chin są one w stanie zniszczyć amerykańskie lotniskowce, zanim te będą mogły wejść do walki w okolicy Tajwanu. - Szansa trafienie przez taką rakietę jest minimalna. Pomimo tego, dla bezpieczeństwa lotniskowce nie podpływałyby do Chin - tłumaczył adm. Robert Willard, szef pacyficznego dowództwa US Navy.

Wojskowy stwierdził w wywiadzie dla japońskiej gazety, że faktycznych testów chińskich rakiet nad morzem jeszcze nie było, ale ich wstępne wprowadzenie do służby obyło się wcześniej niż przewidywano. - Układ sił w regionie bezsprzecznie zmienia się. CHiny zdecydowanie szybciej rozwijają swoje wojsko w porównaniu do innych państw - powiedział Willard.

Źródło: tvn24.pl na podstawie kilku stron internetowych

Źródło zdjęcia głównego: USAF