May i Trump będą jak Thatcher i Reagan?


Brytyjska premier Theresa May jest pierwszym szefem obcego rządu, który będzie gościem prezydenta Donalda Trumpa w Białym Domu. Taki wybór jest świadomą próbą odtworzenia "specjalnych relacji" między Stanami Zjednoczonymi a Wielką Brytanią - uważają eksperci.

Takie "specjalne relacje" istniały pomiędzy Waszyngtonem a Londynem w czasach prezydenta Ronalda Reagana i premier Margaret Thatcher, których łączyły nie tylko język i historia, ale wspólna ideologia, podzielane obawy przed wzrostem wpływów Moskwy w Europie Zachodniej i w Ameryce Łacińskiej oraz osamotnienie na arenie międzynarodowej z powodu konserwatywnego, zdecydowanie antykomunistycznego stanowiska w polityce wewnętrznej i międzynarodowej.

O ile May pod wieloma względami przypomina Thatcher - jest doświadczoną polityk o konserwatywnych poglądach, przedstawicielką tej samej partii co Żelazna Dama - to Trump ma mało wspólnego z Reaganem. W przeciwieństwie do Reagana, który zanim został 40. prezydentem USA był gubernatorem Kalifornii, a w 1968 i 1976 roku ubiegał się o nominację prezydencką Partii Republikańskiej, Trump nie ma doświadczenia politycznego. Jest uznawany za populistę, a nie ideologa, a w przeszłości pięciokrotnie zmieniał przynależność partyjną.

Ekspert: będą robić dobrą minę do złej gry

Ekspert polityczny z londyńskiego think tanku Chatham House, Quentin Peel, przewiduje, że o wzajemnej sympatii Trumpa i May trudno mówić. Jednak oboje będą robili dobrą minę do złej gry, bo wzajemnie się potrzebują. W pewnym sensie - dodaje Peel, cytowany przez dziennik "USA Today" - May i Trumpa "łączy ich osamotnienie na arenie międzynarodowej".

Oczekiwania amerykańskich ekspertów związane z piątkowymi rozmowami w Białym Domu są bardzo skromne. Jedynym konkretnym rezultatem spotkania Trump-May może być nakreślenie zarysów przyszłego porozumienia o wolnym handlu pomiędzy USA a Wielką Brytanią. Jednak takie porozumienie będzie mogło być zawarte dopiero po wyjściu Brytyjczyków z UE.

May - jak wskazują Jason Douglas i Jenny Gross na łamach "Wall Street Journal" - znajduje się w trudnej sytuacji. "Musi negocjować przyszłe porozumienie o wolnym handlu ze Stanami Zjednoczonymi, jednocześnie nie antagonizując władz w Brukseli, z którymi będzie musiała dyskutować procedurę Brexitu". Dochodzą do tego różnice stanowisk w takich dziedzinach jak stosowanie tortur, ochrona środowiska naturalnego czy porozumienie nuklearne z Iranem.

"Czy Trump rzeczywiście zgodzi się ratować panią May"?

Nowy prezydent USA wcześniej wielokrotnie zapowiadał zastąpienie globalnych porozumień handlowych, takich jak porozumienie o wolnym handlu z Kanadą i Meksykiem (NAFTA), dwustronnymi układami handlowymi. May wydaje się popierać podobną koncepcję. Brytyjska premier - czytamy na łamach czwartkowego "Washington Post" - podziela awersję Trumpa do niektórych aspektów globalizacji i tak jak on jest zdecydowana ograniczyć imigrację.

Logicznym rozwiązaniem – jak wskazuje waszyngtoński dziennik - byłoby podpisanie przez Wielką Brytanię układu o wolnym handlu z USA, z którymi obroty handlowe wynoszą 180 mld dolarów rocznie. Jednak zawarcie takiego porozumienia nie jest proste. Rząd brytyjski nie może zawierać porozumień do czasu swojego wyjścia z UE, co zabierze przynajmniej dwa lata.

Dodatkowo podpisanie takiego układu wymaga rezygnacji z głoszonej przez Trumpa zasady "America First" (Ameryka na pierwszym miejscu) - twierdzi "Washington Post". W wyniku wyjścia z UE Wielka Brytania może stracić bezcłowy dostęp do rynków europejskich, z którego korzystają obecnie producenci samochodów - przewiduje gazeta. "Czy Trump rzeczywiście zgodzi się ratować panią May, liberalizując import do Stanów Zjednoczonych nissanów i toyot produkowanych w Anglii?" – pyta retorycznie dziennik.

Podobnie jest w przypadku "specjalnej współpracy militarnej" Stanów Zjednoczonych z Wielką Brytanią. Zdaniem amerykańskich ekspertów współpraca ta nie może zastąpić istniejących sojuszy takich jak NATO, tym bardziej że Wielka Brytania poważnie zredukowała swój budżet obronny w ostatnich latach.

Tak jak Trump nie zgodzi się na import brytyjskich towarów, tak May nie zgodzi się na dalsze osłabianie NATO i dezintegrację UE. I dlatego - konkluduje "Washington Post" - podczas spotkania w Białym Domu May powinna zachęcić Trumpa do bardziej pozytywnego stosunku do NATO i innych zachodnich instytucji.

Autor: pk\mtom / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: