Na początku bieżącego roku Związek Wypędzonych nominował Steinbach do rady fundacji. Ostro sprzeciwiła się temu Polska, współrządząca Niemcami SPD oraz partie opozycyjne. Kandydatura Steinbach została wycofana, a jedno miejsce w radzie pozostało nieobsadzone.
Powrót Steinbach?
Teraz "Der Spiegel" pisze, że Steinbach chciałaby niedługo objąć jedno z trzech miejsc w radzie, jakie przysługuje Związkowi Wypędzonych.
- Mój związek skorzysta ze swojego prawa - powiedziała cytowana przez "Spiegla" Steinbach.
Jak podkreśliła szefowa Związku Wypędzonych, decyzja prezydium BdV jest niezależna od toczących się właśnie rozmów koalicyjnych pomiędzy chadeckimi CDU i CSU a liberalną FDP. - Nie zawieram wcześniej żadnych umów - powiedziała Steinbach.
Trudna sprawa
Jak pisze niemiecki tygodnik, postanowienie Steinbach stawia kanclerz Angelę Merkel w trudnej sytuacji zarówno z punktu widzenia polityki wewnętrznej, jak i polityki zagranicznej. "Der Spiegel" przypomina, że członkowie rady fundacji muszą zostać zatwierdzeni przez rząd federalny.
"Przede wszystkim konserwatywni politycy chadecji oczekują teraz, że kanclerz Merkel wstawi się za Steinbach" - pisze "Spiegel".
Sekretarz generalny bawarskiej CSU Alexander Dobrindt oświadczył, że Steinbach może liczyć na poparcie jego partii. Polityk uważa, że nowy rząd zagwarantuje, by wypędzeni mogli autonomicznie decydować o swych przedstawicielach w radzie fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie". Dobrindt ocenił, że Erika Steinbach jest "idealną osobą" na to stanowisko.
Liberałowie kontra
Jednak liberalna FDP, która szykuje się do stworzenia koalicji z CDU/CSU jest przeciwna szefowej BdV. Jak pisze niemiecki tygodnik, Guido Westerwelle, który typowany jest na przyszłego szef niemieckiej dyplomacji, nie chce obciążać stosunków z Polską poprzez nową debatę o Steinbach.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN24