Sześciu żołnierzy NATO, w tym pięciu Amerykanów, zginęło w zamachu w bombowym w centrum Kabulu - podało dowództwo wojsk NATO w Afganistanie. Śmierć poniosło też co najmniej 12 cywilów, a około 50 zostało rannych.
W dzielnicy Kabulu, w której przeprowadzono zamach, znajdują się m.in. parlament, Muzeum Narodowe, budynki rządowe i szpital przyjmujący zachodnich pacjentów.
- Konwój ISAF przejeżdżał w pobliżu, kiedy zamachowiec-samobójca wysadził się w powietrze - oświadczył przedstawiciel afgańskiej policji. Zginęło sześciu żołnierzy NATO, w tym pięciu Amerykanów. Narodowości szóstego żołnierza dowództwo ISAF nie podało do publicznej wiadomości.
Talibowie: To my
Do zamachu przyznali się afgańscy talibowie. - Bierzemy ten atak na siebie. Atak, który był zamachem samobójczym, został przeprowadzony przy użyciu samochodu-pułapki przez naszego mudżahedina - oświadczył rzecznik talibów. Według niego celem ataku byli "najeźdźcy z NATO". Według talibów samochód był wypełniony 750 kg materiałów wybuchowych.
W maju talibowie zapowiedzieli nową ofensywę, skierowaną przeciwko przedstawicielom krajowych władz i zagranicznym dyplomatom.
We wtorek prezydent Hamid Karzaj miał wystąpić na konferencji prasowej w pałacu prezydenckim. Byłoby to pierwsze wystąpienie Karzaja z dziennikarzami w Kabulu od powrotu z USA i dyskusji z Barackiem Obamą na temat dwustronnych stosunków.
Nie wiadomo, czy w związku z wybuchem, konferencja nie zostanie przełożona.
Źródło: reuters, pap