Szef holenderskiej dyplomacji Bert Koenders, który w sobotę przybył na Ukrainę na miejsce katastrofy malezyjskiego samolotu, powiedział, że nie wiadomo, czy i kiedy będzie można odnaleźć szczątki ostatnich dziewięciu ofiar.
- Nie można dziś z pewnością powiedzieć, kiedy i czy będziemy mogli odnaleźć szczątki dziewięciu ostatnich ofiar, lecz zrobimy wszystko, co możliwe, w porozumieniu z miejscowymi władzami, aby tak było - zadeklarował minister na konferencji prasowej.
Śledczy z Holandii w drodze?
Z kolei gubernator obwodu charkowskiego Ihor Bałuta poinformował, że w sobotę wysłano do krajów, skąd pochodziły ofiary, pięć kolejnych trumien ze szczątkami.
Minister Koenders wyraził nadzieję, iż szczątki samolotu będą zebrane i odesłane, lecz podkreślił, że ma świadomość, iż z uwagi na sytuację w tym regionie nie wiadomo, kiedy do tego dojdzie.
W piątek przedstawiciele separatystów z Donbasu poinformowali, że w miejscu katastrofy odnaleziono dalsze szczątki ludzkie. W związku z tym wstrzymane zostały prace nad przewiezieniem wraku Boeinga 777.
Według agencji TASS na miejsce katastrofy w niedzielę przyjadą śledczy z Holandii, obserwatorzy OBWE, a także przedstawiciele władz powołanych przez separatystów.
Katastrofa boeinga
Samolot malezyjskich linii lotniczych Malaysia Airlines 17 lipca został zestrzelony na wschodzie Ukrainy, najprawdopodobniej rakietą ziemia-powietrze odpaloną z terenów opanowanych przez prorosyjskich separatystów. Zginęło łącznie 298 osób, w tym 193 obywateli Holandii, 43 Malezyjczyków i 38 Australijczyków.
Ukraina twierdzi, że zestrzelenie samolotu było dziełem separatystów, którzy posłużyli się rakietą przeciwlotniczą Buk rosyjskiej produkcji. Władze samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej zaprzeczyły tej wersji wydarzeń, a obecnie wspierają działalność ekip badawczych na miejscu katastrofy.
Autor: adso\mtom\kwoj / Źródło: PAP