- Wszyscy czterej chłopcy dotarli do szpitala i są bezpieczni - poinformował w poniedziałek, po drugim dniu akcji ewakuacyjnej z jaskini, szef jej sztabu na konferencji prasowej w Tajlandii. Potwierdził też, że poza jaskinią znajduje się w tej chwili ośmiu nastolatków, którzy zaginęli tam 23 czerwca. Czterech innych chłopców i ich trener wciąż pozostaje pod ziemią.
Plan ratunkowy dla uwięzionych realizowany od niedzieli przewiduje ich ewakuację w czteroosobowych grupach. W sumie uwolniono do tej pory już osiem z 13 osób.
Narongsak Osotanakorn powiedział w poniedziałek wieczorem czasu lokalnego, że tajlandzcy i zagraniczni nurkowie z powodzeniem zakończyli kolejny dzień akcji. W niedzielę przerwali akcję na kilkanaście godzin, by uzupełnić zapas tlenu w jaskini.
Plan dla pięciu osób musi się zmienić
Zapytany przez dziennikarzy, czy pozostali chłopcy i ich trener zostaną wyciągnięci w tym samym momencie, stwierdził, że "zależy to od planu". - Ustaliliśmy plan dla czterech osób, więc jeżeli (nurkowie - red.) chcą wyciągnąć piątkę, muszą ten plan zmienić".
Dodał, że osoby pozostające w jaskini są "w dobrym zdrowiu", a kolejny etap misji rozpocznie się w ciągu 20 godzin. Mówił o tym ok. godz. 17. czasu polskiego w poniedziałek.
Narongsak podkreślił, że czterej chłopcy wyciągnięci z jaskini Tham Luang w prowincji Chiang Rai już w niedzielę, pozostają w szpitalu i ich stan jest dobry.
Poniedziałkowa operacja przebiegała znacznie szybciej niż niedzielna. Zajęła dwa godziny mniej, bo nurkowie wiedzieli już, jak mają pokonywać kolejne fragmenty podziemnych korytarzy, asekurując dzieci.
- Akcja ratunkowa jest ogromna. Tak się cieszę, że dzieci wyszły bezpiecznie. Chcę wysłać wyrazy moralnego wsparcia dla wszystkich w nią zaangażowanych - powiedział z kolei jeden z wolontariuszy, z którym rozmawiała agencja Reutera.
W depeszy z Tajlandii zaznacza ona, że tajlandzkie siły specjalne, które nadzorują akcję, stanowiąc jej trzon, również potwierdziły w poniedziałek, że na powierzchnię wyciągnięto ośmiu chłopców.
Autor: adso / Źródło: Reuters