Jak powiedział w TVN24 ambasador RP w Belgradzie Andrzej Jasionowski, zmarła ciężko ranna żona 60-letniego szaleńca, który we wtorek nad ranem w podbelgradzkiej wsi zaczął strzelać do swojej rodziny i sąsiadów. Serbskie media nie potwierdzają jednak tych informacji i wciąż piszą o 13 ofiarach Ljubisy Bogdanovicia.
Do masakry doszło ok. godz. 5.30 w miejscowości Velika Ivanca, około 50 kilometrów na południe od Belgradu, mówił Jasionowski.
Zabił krewnych
Ljubisa Bogdanović najpierw zabił swojego syna strzałem w głowę i ranił żonę. Następnie, idąc od domu do domu, strzelił do pięciu mężczyzn, sześciu kobiet i dwuletniego dziecka. 12 osób zmarło na miejscu, a jedna po przewiezieniu do szpitala. Później, jak mówił Jasionowski, zmarła jeszcze w szpitalu jedna osoba - żona mężczyzny.
Telewizja B92 pisze jednak w swoim serwisie internetowym, że żona mężczyzny wciąż żyje i lekarzom udało się ustabilizować jej stan. Podobno jest przytomna i wie, gdzie się znajduje.
Według lokalnych mediów, Serb po popełnionych zbrodniach próbował popełnić samobójstwo. W ciężkim stanie został przewiezieny do szpitala i trwa walka o jego życie.
- Ofiary zostały zabite w czterech domach, byli to głównie jego krewni i sąsiedzi. Większość spała, gdy mężczyzna wchodził do ich domów - powiedział na antenie radia B92 Milorad Veljović, szef departamentu zarządzania kryzysowego w serbskim ministerstwie spraw wewnętrznych. Do zabicia swoich ofiar mężczyzna użył legalnie posiadanej broni - półautomatycznego pistoletu CZ 88. - Posiadanie broni jest w Serbii na porządku dziennym, a samobójstwa są niestety dosyć częste - przyznał ambasador Jasionowski.
Sąsiedzi w szoku
Według sąsiadów, Ljubisa B. był spokojnym, niekonfliktowym człowiekiem. Nie był nigdy notowany przez policję, ani leczony psychiatrycznie. Motywy popełnionej przez niego zbrodni nie są na razie znane. Policja wszczęła śledztwo.
Jak poinformował Veljović, sprawca maskary był żołnierzem. W 1991 roku brał udział w działaniach wojennych w regionie Slawonii we wschodniej Chorwacji. Rok temu stracił pracę.
Kolejna masakra
Jak przypomniał ambasador Jasionowski, to nie pierwsza maskara, do której doszło w Serbii w ostatnich latach. W 2002 roku Dragan Cedic zabił w miejscowości Leskovac siedem osób a ranił cztery. Pięć lat poóźniej we wsi Jabukovac, szaleniec zabił dziewięc osób, w tym dwie kobiety i 15-latka, oraz ranił dwie. Mężczyzna miał za sobą wiele lat leczenia psychiatrycznego.
Autor: rf//mtom/k / Źródło: PAP, TVN24, b92.net