- Szczyt Trump-Putin na Alasce ma się rozpocząć w piątek wieczorem czasu polskiego. Głównym tematem rozmów ma być sytuacja w Ukrainie. Władze w Kijowie nie zostały jednak zaproszone.
- Trump wyraził nadzieję, że rosyjski przywódca "zawrze umowę" w sprawie rozejmu. - Przybywa na Alaskę, do USA. (...) Myślę, że chce to załatwić - ocenił
- - Putin tak prowadzi te negocjacje, żeby zamalować oczy Trumpowi obietnicami korzystnymi dla Stanów Zjednoczonych - powiedział w TVN24 przed spotkaniem Putina i Trumpa publicysta Marcin Wojciechowski. Dodał, że choć dla Ukrainy amerykańskie wsparcie jest ważne, prezydent Zełenski ma też "plan B".
- Zapraszamy do oglądania programu specjalnego w TVN24+ i TVN24
Marcin Wojciechowski, publicysta "Liberte!" i komentator spraw międzynarodowych ocenił na antenie TVN24, że szczyt na Alasce raczej nie będzie sukcesem Ukrainy. Jego zdaniem wskazuje na to postawa Donalda Trumpa, który "nagle spuścił z tonu". - Przedtem mówił, że będzie wielkie rozstrzygnięcie, a teraz mówi tylko, że to spotkanie ma służyć przygotowaniu następnego spotkania - zauważył.
Zwrócił uwagę, że reguły "tego typu spotkania służą wyłącznie ceremonii podpisania tego, co było wcześniej dogadane". W jego ocenie w tym przypadku tak nie jest. - Trump powiedział, że jedzie zorientować się, czy Putin w ogóle chce pokoju. Takie rzeczy prezydent każdego kraju wie, czytając opracowania zaplecza MSZ czy ośrodków badawczych, które w Waszyngtonie są najlepsze na świecie - stwierdził, dodając, że Trump woli polegać na własnej ocenie. - Zresztą parę razy mówił, że jest znakomitym negocjatorem, bo był biznesmenem i on tam pojedzie, porozmawia osobiście z Putinem. To jest ogromny błąd - przekonywał publicysta.
Przypomniał, że jeszcze niedawno Trump złożył Putinowi ultimatum. W lipcu dał Rosji 50 dni na to, by zawarła porozumienie w sprawie wojny w Ukrainie. Zapowiedział, że jeśli do tego nie dojdzie, nałoży na Rosję sankcje i ogłosi cła na kraje kupujące od niej ropę. Później skrócił ultimatum, które miało upłynąć na początku września, do 8 sierpnia. - To jest język, który Putin rozumie i trzeba było konsekwentnie się tego trzymać. Tymczasem ten termin już minął i tych sankcji nie ma. A zamiast tego ma być to spotkanie, na którym zależy chyba bardziej Trumpowi, bo on to ogłosił jako własny sukces - powiedział Wojciechowski.
Niebezpieczny "sygnał" dla Putina
Publicysta zwrócił uwagę, że "coraz mniej mówi się o Ukrainie, a coraz więcej o dogadaniu się Amerykanów z Rosjanami na tematy bilateralne", głównie gospodarcze. Według niego to sygnał, że "Putin wychodzi na prowadzenie w tej rywalizacji".
- Putinowi nigdy nie chodziło o gospodarkę. To nie była dla niego sprawa najistotniejsza. Dla niegonajistotniejsza jest ziemia, przewaga geostrategiczna, polityka. Dla Trumpa odwrotnie - zauważył.
W opinii Wojciechowskiego szczyt na Alasce skończy się tym, że "Putin da Trumpowi jakieś koncesje natury gospodarczej". - Dla Putina to nie jest żaden koszt, a dla Trumpa powód do mówienia o zwycięstwie - stwierdził, dodając, że Trump zapłaci za to Putinowi. Wspomniał tu o scenariuszu wycofania części amerykańskich wojsk z Polski. - Trump powiedział, że jeszcze się nad tym nie zastanawiał, ale tego nie wykluczył - zauważył dziennikarz.
Według niego Trump "dał sygnał Putinowi, że jeżeli Putin o to poprosi w Anchorage, to być może to dostanie". - Dla nas byłby to scenariusz najgorszy, dla Ukrainy również - ocenił.
Plan B Zełenskiego
Wojciechowski podkreślił, że "Ukraina nie chce oddawać swoich terytoriów". - Zełenski zapowiedział, może nie wprost, że jeżeli tam (na Alasce - red.) zostanie podpisane oddanie terytoriów ukraińskich, to on nie uzna tego porozumienia - zauważył. - Teraz jest pytanie, czy Zełenski będzie sobie mógł na to pozwolić. Mnie się wydaje, że to jest możliwe - stwierdził publicysta.
Jak mówił, "kiedyś Ameryka była zdecydowanie największym dostarczycielem broni, amunicji i informacji wywiadowczych dla Ukrainy". - 60 procent do dwóch trzecich całej międzynarodowej pomocy dostarczał ten jeden kraj - Stany Zjednoczonej. Ale potem przyszedł Trump i zaczął się z tego wycofywać - przypomniał. W związku z tym - zaznaczył - "rola i znaczenie Ameryki dla Ukrainy maleje, a nie wzrasta". - W tej chwili Zełenski właściwie mógłby sobie poradzić bez pomocy amerykańskiej, skoro w ostatnich miesiącach i tak jej nie ma - ocenił.
- Oczywiście lepiej by było Ukrainie, gdyby Ameryka ją wspierała, ale Załenski ma też plan B - stwierdził. Jak wyjaśnił, to "plan polegający na prowadzeniu dalej wojny obronnej, bez poparcia Stanów Zjednoczonych, bo zyskał poparcie Europy, które jest dużo większe niż było rok, dwa, trzy lata temu". - Tutaj w Europie nastąpiła zmiana. W tej chwili zdecydowana większość pomocy zagranicznej dla Ukrainy pochodzi z Europy, nie ze Stanów Zjednoczonych - wskazał.
W jego ocenie "prezydent Trump niechcący doprowadził do obniżenia rangi swojego kraju, a nie do jej podniesienia". Jego zdaniem "teoretycznie" Ukraina może pozwolić sobie dzisiaj, by nie uznać ustaleń szczytu Putin-Trump, jeśli uzna je za niekorzystne.
Putin "rozpracował Trumpa"
Pytany, czy Wołodymyr Załenski może mieć pewność, że Trump w rozmowach z Rosjaniami będzie reprezentował interesy Ukrainy, Wojciechowski odparł, że nie.
- Putin tak prowadzi te negocjacje, żeby zamalować oczy Trumpowi obietnicami korzystnymi dla Stanów Zjednoczonych - powiedział publicysta. Według niego Putin "rozpracował Trumpa, na czym mu osobiście zależy, co jest dla niego ważne i da to Trumpowi, w zamian uzyskując koncesje kosztem Ukrainy".
- Czy Trump się na to zgodzi? Wszystko zależy od tego, jaki będzie miał przebieg to spotkanie - dodał.
Autorka/Autor: momo/kg
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PRESIDENTIAL PRESS SERVICE/PAP/EPA