Nowojorska policja zatrzymała 13 osób podejrzanych m.in. o włamania i szabrowanie sklepów w dzielnicach ewakuowanych przed nadejściem cyklonu Sandy. Liczba ofiar śmiertelnych żywiołu wzrosła do ok. 50.
Większości zatrzymań dokonano we wtorek (czasu miejscowego) w Brooklynie i Queens, gdzie niektóre komisariaty ewakuowano z powodu lokalnych podtopień. Zarzuty dotyczyły m.in. włamania, szabrowania, bezprawnego wkroczenia na teren prywatny oraz stawiania oporu przy zatrzymaniu.
W ciągu dnia policja zwiększyła obecność na ewakuowanych obszarach, aby odstraszyć potencjalnych szabrowników.
Według wstępnych szacunków, straty materialne na skutek przejścia cyklonu zimowego Sandy przez północno-wschodnie tereny USA wyniosą ok. 20 mld dolarów. Jeśli dodatkowo uwzględni się straty poniesione przez firmy z tytułu zawieszonej w tych dniach działalności, ostateczny koszt wyrządzonych szkód będzie znacznie wyższy - zwraca uwagę CNN. Największe straty odnotowano w stanach Nowy Jork i New Jersey, gdzie po przejściu wichury zniszczone lub częściowo uszkodzone zostały liczne budynki, drogi i linie energetyczne.
Rośnie liczba ofiar Tymczasem rośnie liczba ofiar śmiertelnych żywiołu. Jak podaje agencja dpa, w dotkniętych regionach zginęło nawet 50 osób, z czego w samym tylko Nowym Jorku - 22. Ostatnie doniesienia mówiły o ponad 40 zabitych, w tym 18 w Nowym Jorku. Ważną rolę jako centrum wymiany informacji między dotkniętymi katastrofą mieszkańcami Nowego Jorku a policją i organizacjami pomocowymi pełnił serwis mikroblogowy Twitter. Wiele osób łączyło się z portalem przez smartfony, ponieważ podtopienia i wybuchające gdzieniegdzie pożary pozbawiły prądu - i dostępu do komputera - kilka milionów mieszkańców. Po raz pierwszy Twitter stworzył specjalną stronę "#Sandy", która służyła jako wielka tablica ogłoszeń i wymiany najświeższych informacji o rozwoju wydarzeń związanych z przejściem cyklonu. Komunikaty publikowali m.in. burmistrz Nowego Jorku Michael Bloomberg i gubernator stanu New Jersey Chris Christi.
Kampania zawieszona
Prezydent Barack Obama odwołał spotkanie z wyborcami w stanie Ohio, który uznawany jest za jeden z decydujących dla wyborczej rozgrywki; zamiast tego uda się w środę do Atlantic City w stanie New Jersey, w którym właściwie może być pewny zwycięstwa. Wystąpi tam u boku republikańskiego gubernatora tego stanu Chrisa Christiego, który jest jednym z najbardziej znanych zwolenników rywala Obamy, Mitta Romneya. Christie z uznaniem wypowiedział się jednak o odpowiedzi Obamy i władz federalnych na kataklizm, co zapewne zostanie uwypuklone w czasie wizyty prezydenta; jest ona planowana ok. godz. 18 czasu polskiego. We wtorek Obama odwiedził siedzibę Amerykańskiego Czerwonego Krzyża, w pobliżu Białego Domu, gdzie dodawał otuchy ofiarom żywiołu i wspierał pracowników pomocowych. - To trudne chwile dla milionów ludzi - powiedział Obama. - Ale Ameryka jest bardziej wytrzymała. Agencja AP komentuje nawet, że z politycznego punktu widzenia Obamie może wyjść na dobre rezygnacja z kilku dni aktywnej kampanii na rzecz kluczowych obowiązków głowy państwa.
Wracają do normalności W ślad za Obamą swoje plany musiał zmodyfikować też Mitt Romney. Jego kampania informowała początkowo, że ze względu na szacunek dla ofiar Sandy wiec w Ohio został odwołany. Ostatecznie Romney udał się jednak we wtorek do tego stanu, gdzie Republikanie zorganizowali mu ad hoc spotkanie nazwane "storm relief", czyli poświęcone pomocy dla ofiar huraganu. W środę republikański kandydat ma zaplanowane trzy wyborcze spotkania na Florydzie, którą huragan oszczędził. Romney może tam zatem prowadzić kampanię, nie dając pretekstu, by oskarżono go o bezduszność - komentuje AP. Tymczasem miliony mieszkańców północnego wschodu USA próbują wrócić do normalnego życia, gdy w środę wznowienie działalności zapowiedziały przedsiębiorstwa i placówki handlowe, publiczny transport czy lotniska. Ponad 8 milionów odbiorców nadal boryka się z brakiem elektryczności. Niemal jedną czwartą z nich stanowią mieszkańcy Nowego Jorku, gdzie Dolny Manhattan, zwykle rozświetlony, drugą noc z rzędu był pogrążony w ciemnościach. W Greenwich Village, gdzie na ulicach leżą powalone przez wichurę drzewa, mieszkańcy zgromadzili się na jednym z komisariatów, bo tylko tam można było podładować telefony komórkowe.
Twitter w służbie informacyjnej Z portalu korzystały również organizacje pomocowe - Amerykański Czerwony Krzyż czy regionalne centra zarządzania kryzysowego. Zwykli użytkownicy zamieszczali tam apele o pomoc dla zagrożonych osób oraz wymieniali się ofertami pomocy. Za pośrednictwem Twittera jeden użytkownik chory na cukrzycę poprosił o udostępnienie lodówki i przechowanie zastrzyków insulinowych, gdy w jego dzielnicy przerwano dostawy prądu. Twitter prawdopodobnie uratował też życie starszej mieszkance jednej z poddzielnic Brooklynu, która uzyskała pomoc dzięki zamieszczonej tam informacji. Wykorzystanie internetu podczas tej kryzysowej sytuacji ujawniło też swoją ciemną stronę. Już w poniedziałek, gdy Sandy uderzyła we wschodnie wybrzeże USA, po sieci zaczęły krążyć sfabrykowane zdjęcia ukazujące burzowe chmury spowijające Statuę Wolności czy rekina pływającego w jednej z zalanych dzielnic..
Autor: jk\mtom\k / Źródło: PAP