Najwyraźniej Moskwa próbuje nabrać Zachód na deklaracje o wycofaniu większości ciężkiego sprzętu z Syrii - wynika ze śledztwa agencji Reutera. Wszystko wskazuje bowiem na to, że od 14 marca, a więc momentu tej deklaracji Władimira Putina o ewakuacji, do rosyjskiej bazy w syryjskim Tartusie dopłynęło więcej nowego sprzętu, niż odpłynęło starego.
W czasie, gdy Rosja pokazywała odlatujące myśliwce i czołgi ładowane do potężnych samolotów transportowych startujących z lotniska pod Latakią na wybrzeżu Morza Śródziemnego, ogłaszając równocześnie, że osiągnęła "większość swoich celów" w Syrii, w porcie Noworosyjsk nad Morzem Czarnym coś ładowano do ładowni lodołamacza Jauza.
Jauza wyładowana po brzegi
130-metrowa jednostka z macierzystym portem w Murmańsku na dalekiej północy Rosji w ostatnich miesiącach uczestniczyła w akcji nazywanej w blogosferze w Turcji i na Bliskim Wschodzie "Syrian Express", a więc "syryjskim ekspresem".
Jauza 17 marca wyruszyła z Noworosyjska w kolejny kurs na południe. Jak pisze agencja Reutera, obserwacja statku m.in. w czasie przepływania przez Bosfor wskazuje, że "cokolwiek wiózł na pokładzie, było to ciężkie". Jauza pozostawała bowiem tak głęboko zanurzona w wodzie, że linia wskazująca jej maksymalne dopuszczalne obciążenie "była prawie niewidoczna".
Agencja Reutera wskazuje, że Rosja miała prawdopodobnie około 40 samolotów bojowych w Syrii w chwili, w której Putin poinformował o ich wycofaniu z kraju i według danych agencji opierających się na analizach ekspertów, do Europy rzeczywiście wróciła około połowa tych maszyn.
Równocześnie jednak Rosja "ma w tym momencie prawdopodobnie więcej okrętów wojennych u wybrzeży Syrii niż w dniu ogłoszenia wycofania" - dodaje Reuters.
Analiza ruchu morskiego w regionie wskazuje, że statki pod rosyjską banderą w ogóle "nie zwalniają tempa", a Jauza, która wypłynęła w tajemniczy rejs 17 marca, sześć dni później zawinęła do Tartusu. Była tam rozładowywana przez tydzień - wynika z danych portalu analizującego ruch i handel morski, marinetraffic.com. Jauza wypłynęła z syryjskiej bazy rosyjskiej floty wojennej 30 marca po południu i w czwartkowy poranek była na wysokości południowych wybrzeży Cypru.
Więcej okrętów i statków
Reuters zauważa, że ruchu większości okrętów nie udaje się wyśledzić, bo nie figurują one w oficjalnych rejestrach. Wiadomo jednak, że Jauza - statek cywilny - nie płynęła do Syrii sama, bo w trakcie przeprawy przez Bosfor nie dało się nie zauważyć jej wojskowej obstawy. Kolejne okręty czekały na nią z pewnością u wybrzeży Syrii i na samym Morzu Śródziemnym - wylicza agencja.
Russian Navy's Project 550 Cargo Ship Yauza crossing Bosphorus on it's way to Novorossiysk. Back up 4 #SyrianExpress pic.twitter.com/cdzRmnkrZp
— alper böler (@alperboler) 29 września 2015
24 marca przez Bosfor przepłynął też okręt desantowy Saratow. Wyglądał na "wyładowany", bo 14 marca w tym samym miejscu, wpływając na Morze Czarne, linia wskazująca poziom maksymalnego załadunku była bowiem lepiej widoczna na zdjęciach.
Przez Bosfor przepłynął też w minionym tygodniu okręt desantowy Car Kunikow.
Po deklaracjach Putina z 14 marca o wycofaniu sprzętu, przez Bosfor na Morze Czarne wróciły też dwa inne okręty wojenne - Aleksander Otrakowski i Mińsk - oraz statek pomocniczy o poetyckiej nazwie Winnica-50. Co ciekawe, Winnica w 2015 r. została sprzedana Rosjanom przez Turcję, a teraz najwyraźniej, zaopatruje syryjskiego wroga Ankary w regionie w broń.
Reuters zaznacza, że każda z tych trzech jednostek wracająca przez Bosfor była "lekka" i "prawdopodobnie nie miała na pokładzie żołnierzy i sprzętu", bo linia załadunku wystawała wyraźnie ponad wodami cieśniny.
Busy morning commute on the bosphorus had to stop briefly for Minsk to pass. #SyrianExpress pic.twitter.com/QVEkbM7kgo
— alper böler (@alperboler) 24 grudnia 2015
Agencja wylicza też, że między 1 a 14 marca, czyli jeszcze przed ogłoszeniem decyzji Putina, do Syrii dopłynęły cztery rosyjskie statki handlowe, a w drugiej połowie miesiąca pięć. Pojawił się tam również prom Aleksander Tkaczenko, który nagle zniknął z radarów, zbliżając się do wybrzeży Syrii i ponownie pojawił na nich kilka dni później, już w drodze powrotnej do Rosji. Eksperci przepytywani przez agencję Reutera mówią, że najprawdopodobniej załoga wyłączyła transpondery jednostki, by nie dało się wyśledzić jej ostatnich ruchów.
Wyniki dziennikarskiego śledztwa prowadzą do wniosku, że Rosja dokonała wycofania części sprzętu drogą powietrzną, równocześnie po cichu dostarczając go drogą morską zdecydowanie więcej. Może to oznaczać, że wkrótce - jeżeli zajdzie taka potrzeba - Moskwa zdecyduje o powrocie na pole walki w Syrii, np. w przypadku, gdy rozmowy pokojowe w Genewie się nie powiodą lub po prostu zostaną zakończone.
Kilkanaście godzin po opublikowaniu wyników śledztwa agencji Reutera rosyjskie ministerstwo obrony poinformowało, że na misję na Morzu Śródziemnym wyrusza też najnowszy nabytek Floty Czarnomorskiej, korweta rakietowa Serpuchow będąca w służbie od zaledwie roku.
Kunikov will probably be the top pictured ship of the day. There are news crews all over Istanbul. #SyrianExpress pic.twitter.com/iwj1l8Y3CA
— alper böler (@alperboler) 14 grudnia 2015
Are these little white turkish ships supposed to intimidate #Russia-n navy?
pics @YorukIsik #SyrianExpress #Russia pic.twitter.com/7zCmtevBYj— маяковский (@moscow_ghost) 4 marca 2016
#Bosphorus #SyrianExpress Vologda 50 en route to homebase https://t.co/iJy1DyQ3d1 pic.twitter.com/01F7BlP3BS via @SerhatGuvenc
— Liveuamap MiddleEast (@lummideast) 7 stycznia 2016
Autor: adso\mtom / Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: twitter.com/alperboler, twitter.com/lumideast, twitter.com/Tom_Antonov