- Nie użyliśmy broni chemicznej. To duże kłamstwo - powiedział w wywiadzie dla CNN syryjski minister spraw zagranicznych Faisal al-Makdad. Jednocześnie ostrzegł USA przed podjęciem zbrojnych działań. - Jeśli Stany Zjednoczone chcą cały czas walczyć, proszę bardzo. Ale Syria stawi opór i odeprze każdy atak, każde takie zbrodnicze natarcie - oświadczył. - Jeśli Stany Zjednoczone zaatakują, to czeka je porażka - zapowiedział z kolei prezydent Syrii Baszar el-Asad.
Szef syryjskiego MSZ zaprzeczył, jakoby wojsko użyło gazów bojowych. - Nie użyliśmy broni chemicznej. To duże kłamstwo. W Syrii mamy odpowiedzialny rząd i - jednocześnie - nieodpowiedzialnych wrogów - powiedział w wywiadzie dla CNN minister Faisal al-Makdad.
- Ci przeciwnicy rozpuszczają plotki. Zachowują się w sposób nieludzki i nieodpowiedzialny. I są wielkim kłamcami. Rząd syryjski nigdy nie użyje broni chemicznej przeciw własnej ludności. Nie wierzę tym nagraniom. Są pozorowane i sfabrykowane - dodał.
Syria odeprze atak USA. "Oni dobrze wiedzą jak"
- Jeśli Stany Zjednoczone wkroczą na scenę, spowodują śmierć niewinnych ludzi. Poniosą odpowiedzialność. Oceni ich historia i amerykańscy obywatele. Jeśli Stany Zjednoczone chcą cały czas walczyć, proszę bardzo. Ale Syria stawi opór i odeprze każdy atak, każde takie zbrodnicze natarcie. Jak? Tego nie powiem CNN - mówił polityk.
Amerykę czeka porażka
Z kolei prezydent Syrii Baszar el-Asad zapowiedział, że jeśli "Stany Zjednoczone zaatakują, to czeka je porażka". Jak dodał, oskarżenia Syrii przez zachodnie państwa o użycie broni chemicznej są nielogiczne i politycznie umotywowane.
Syryjskie władze poinformowały w niedzielę o zgodzie na przyjazd inspektorów ONZ na miejsca domniemanych ataków z użyciem broni chemicznej na przedmieściach Damaszku, do których miało dojść 21 sierpnia.
Organizacja Lekarze bez Granic poinformowała w sobotę, że do szpitali w rejonie Damaszku trafiło od środy około 3600 osób z objawami neurotoksycznymi i że 355 z nich zmarło.
Początek misji w ciągu kilku godzin
Jak ogłosił dziś sekretarz generalny ONZ, początek misji inspektorów Narodów Zjednoczonych "to kwestia godzin".
- Liczy się każda godzina, nie możemy sobie pozwolić na więcej opóźnień. Wszyscy widzieliśmy straszliwe obrazy na ekranach naszych telewizorów i na portalach społecznościowych. Jesteśmy winni rodzinom ofiar podjąć działania. Cały świat powinien obawiać się zagrożenia lub użycia broni chemicznej. Dlatego cały świat patrzy na Syrię - powiedział.
Z całego świata napływają doniesienia o stanowisku poszczególnych państw w sprawie działań w Syrii.
Rosja zaniepokojona doniesieniami z Waszyngtonu
Agencja Reutera komentuje, że stanowisko amerykańskich władz, według których zgoda na inspekcję ONZ jest "zbyt późna, żeby była wiarygodna" świadczy o tym, że odpowiedź militarna jest bardziej prawdopodobna. Możliwością ewentualnej zbrojnej odpowiedzi USA w Syrii poważnie zaniepokojona jest Rosja. "Minister Siergiej Ławrow zaznaczył, że oficjalne twierdzenia Waszyngtonu z ostatnich dni o gotowości sił zbrojnych USA do interwencji w syryjskim konflikcie zostały odebrane w Moskwie z głębokim zaniepokojeniem" - głosi oświadczenie resortu spraw zagranicznych.
Odwołując się do niedzielnej rozmowy telefonicznej Ławrowa i sekretarza stanu USA Johna Kerry'ego, w komunikacie rosyjskiego MSZ zaapelowano do strony amerykańskiej, by nie ulegała "prowokacjom".
Jak poinformowano, Ławrow zwrócił również swemu rozmówcy uwagę "na ewentualne bardzo poważne konsekwencje możliwej interwencji zbrojnej na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej, gdzie kraje, jak Irak czy Libia, w dalszym ciągu są zdestabilizowane".
Turcja gotowa działać. Nawet bez mandatu ONZ
Jak oświadczył minister spraw zagranicznych Turcji Ahmet Davutoglu, jego kraj jest gotowy dołączyć do każdej międzynarodowej koalicji przeciwko Syrii. - Naszym priorytetem są działania wspólnie z międzynarodową społecznością i zgodnie z decyzjami ONZ. Jeżeli jednak takich decyzji nie podejmie Rada Bezpieczeństwa, trzeba będzie rozpatrzyć inne alternatywy - powiedział polityk w wywiadzie dla dziennika "Milliyet". Jak dodał, "obecnie 36-37 krajów dyskutuje nad tymi alternatywami. Jeśli powstanie koalicja przeciwko Syrii, to Turcja zajmie w niej miejsce".
W niedzielę źródła związane z syryjską opozycją podały, że z Turcji wysłano do Syrii 400 ton broni przeznaczonej dla syryjskich powstańców. Dostawa finansowana jest przez kraje Zatoki Perskiej - poinformowały
Francja czeka, ale wyklucza bierność
Francja nie podjęła decyzji o podjęciu działań wojskowych wobec Syrii. - Reakcja musi być proporcjonalna... i ona zostanie podjęta w najbliższych dniach. Pod uwagę są brane wszystkie opcje. Jedyna, jaką wykluczamy, jest nierobienie niczego - powiedział w wywiadzie dla radia Europe1.
Autor: rf//tka / Źródło: CNN, PAP, Reuters