Minister oskarżył Stany Zjednoczone, Francję, Turcję, Katar i Arabię Saudyjską o wtrącanie się do trwającego od półtora roku konfliktu między siłami rządowymi a zbrojną opozycją poprzez "wspieranie terroryzmu, dostarczanie broni, pieniędzy i cudzoziemskich bojowników".
Złe "ingerencje"Mualim podkreślił, że pokój wymaga działań nie tylko ze strony Syrii, lecz również Turcji, Arabii Saudyjskiej, Kataru, Libii i innych państw. Według niego pokoju nie będzie, jeśli kraje te nie przestaną zbroić i dofinansowywać syryjskiej opozycji.Jak zaznaczył, wezwania, by prezydent Asad ustąpił, są "jawną ingerencją w wewnętrzne sprawy Syrii oraz w jedność jej narodu i jej suwerenność".Zaapelował o polityczne rozwiązanie i dialog prowadzący do wypracowania mapy drogowej w celu stworzenia bardziej demokratycznego państwa. Jednocześnie Mualim wezwał opozycję do "współpracy w celu powstrzymania przelewu krwi w Syrii".
Konflikt bez końcaWcześniej w poniedziałek szef syryjskiej dyplomacji spotkał się z sekretarzem generalnym ONZ Ban Ki Munem, który zdecydowanie potępił syryjski reżim za przelew krwi, naruszanie praw, ataki artyleryjskie i lotnicze. Ban wyraził też żal z powodu zaostrzania się konfliktu w Syrii.Konflikt wewnętrzny w Syrii między siłami prezydenta Asada a zbrojną opozycją trwa od marca 2011 roku. Według szacunków ONZ życie straciło dotychczas ponad 20 tysięcy ludzi. Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka z siedzibą w Londynie śmierć w konflikcie poniosło ponad 30 tys. osób.
Autor: mk\mtom / Źródło: PAP