Amerykańscy żołnierze zginęli w wyniku eksplozji podczas rutynowego patrolu w syryjskim Manbidżu - podało dowództwo koalicji dowodzonej przez Stany Zjednoczone przeciw tak zwanemu Państwu Islamskiemu. Do ataku doszło niespełna tydzień po rozpoczęciu wycofywania wojsk amerykańskich z Syrii.
Początkowo według źródeł w amerykańskich władzach, na które powoływała się agencja Reutera, w wybuchu zginęło czterech amerykańskich żołnierzy, a trzech zostało rannych. Inne źródło agencji Reutera mówiły o dwóch ofiarach śmiertelnych. BBC donosi natomiast, powołując się na Kurdów, że eksplozja zabiła trzech żołnierzy USA, dwóch funkcjonariuszy lokalnych sił bezpieczeństwa oraz 13 cywilów.
Powiązany z tzw. Państwem Islamskim portal internetowy Amak poinformował, że zamachowiec samobójca z przytroczonym do własnego ciała materiałem wybuchowym zaatakował patrol wojskowy.
Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan poinformował, że w zamachu zginęło 20 ludzi, w tym pięciu żołnierzy USA.
W środę późnym wieczorem dowództwo koalicji potwierdziło, że w zamachu zginęło dwóch żołnierzy i dwóch niewojskowych Amerykanów związanych z administracją kontraktami. Rannych zostało trzech żołnierzy.
Spór o Manbidż
Znajdujący się na północy Syrii, niedaleko granicy z Turcją Manbidż, został w 2016 r. odbity z rąk tzw. Państwa Islamskiego przez Syryjskie Siły Samoobrony (SDF), którego częścią są Ludowe Jednostki Samoobrony (YPG).
Było to jednym z punktów zwrotnych w walce przeciwko dżihadystom. Od tej pory miasto było kontrolowane przez Kurdów, co się jednak nie podobało Turcji, obawiającej się, że kurdyjska autonomia w Syrii zachęci tureckich Kurdów do dążenia do tego samego.
W czerwcu Turcji i USA udało osiągnąć się porozumienie, które zakładało, że oddziały YPG wycofają się z Manbidżu, po czym zostaną rozbrojone, a siły tureckie i amerykańskie utrzymają bezpieczeństwo i stabilność wokół tego miasta. W listopadzie tureckie i amerykańskie oddziały rozpoczęły wspólne patrole w tym regionie Syrii.
Trump wycofa wojsko z Syrii
19 grudnia prezydent USA ogłosił na Twitterze natychmiastowe wycofanie sił amerykańskich w liczbie około 2 tysięcy i amerykańskiego personelu z północno-wschodniej Syrii, gdzie uczestniczyły w walce z tzw. Państwem Islamskim. Trump argumentował, że IS w Syrii zostało już pokonane.
Zaniepokojenie tą decyzją wyrazili sojusznicy USA w walce z IS - Francja, Wielka Brytania i Niemcy. Szef Pentagonu James Mattis i specjalny przedstawiciel prezydenta USA w międzynarodowej koalicji do walki z IS Brett McGurk podali się do dymisji.
USA wspierają kurdyjską milicję Ludowe Jednostki Samoobrony (YPG) w walce z dżihadystami z tzw. Państwa Islamskiego. Turcja uważa YPG za organizację terrorystyczną i przedłużenie zdelegalizowanej w Turcji separatystycznej Partii Pracujących Kurdystanu.
Erdogan oświadczył, że nie sądzi, by zamach w Manbidżu wpłynął na decyzję prezydenta USA Donalda Trumpa w sprawie wycofania sił amerykańskich z Syrii.
Autor: ft\mtom\kwoj / Źródło: PAP, BBC, Reuters