W niedzielę wieczorem na trasie kolejowej L125 w rejonie Liege we wschodniej Belgii wprowadzono ograniczenie prędkości ze względu na problemy z sygnalizacją - donosi belgijski dziennik "La Derniere Heure", powołując się na swoje informacje. Mimo to maszynista pociągu pasażerskiego nie zwolnił i tuż przed północną najechał na skład towarowy jadący po tym samym pasie z minimalną prędkością. Śledczy badają, jak do tego doszło.
W niedzielę wieczorem nad Belgią przeszły burze, a belgijskie koleje SNBC o godz. 21.30 na Twitterze informowały, że doszło do awarii sygnalizacji na linii L125 biegnącej z Amay na północy kraju do Engis pod holenderską granicą, ale usterka została naprawiona i sygnalizacja działa normalnie.
Mimo wszystko na trasie - jak podaje dziennik "DH" - pracowali technicy, przez co wprowadzono ograniczenie prędkości jazdy. Maszyniści powinni byli zwolnić i jechać z minimalną prędkością.
"DH" podaje, że zarządca kolei wiedział o problemach od godz. 19.30 i choć do wypadku doszło po godz. 23, to na trasie było kilka pociągów ze względu na opóźnienia związane z ograniczeniem prędkości na trasie.
Maszynista: sygnalizacja ostrzegała o utrudnieniach
Prokuratorzy przesłuchali już jednego z maszynistów, który prowadził pociąg na tej trasie w niedzielę wieczorem. Wyjaśnił, że widział jasny sygnał ostrzegawczy, dlatego zwolnił. W takich przypadkach kolej ostrzega maszynistów dwoma jasnymi błyskami i następującym po nich czerwonym.
Maszyniści, dojeżdżając do tego odcinka, maksymalnie zwalniali i dalszą część pracy pokonywali bardzo wolno. Właśnie tak też zachował się maszynista składu towarowego, w który uderzył pociąg pasażerski.
Śledczy ustalili już, że pociąg pasażerski poruszał się z dużą prędkością, o czym świadczy rozmiar zniszczeń. Dlaczego więc maszynista wiozący ok. 40 pasażerów nie zwolnił?
"DH" podaje, że istnieje wiele hipotez. Nie rozpoznał znaczenia sygnału ostrzegawczego, albo nie zauważył go z powodu gęstej mgły, doszło do awarii sygnalizatora, dlaczego nie zadziałał system zabezpieczeń pociągu? "To pytania, na które muszą odpowiedzieć sobie śledczy" - podsumowuje dziennik.
Wypadek kolejowy
Prokuratura w belgijskim mieście Liege wszczęła śledztwo w sprawie przyczyn katastrofy kolejowej, do której doszło w niedzielę późnym wieczorem w okolicach miejscowości Saint-Georges-Sur-Meuse. Jadący z prędkością 55 km na godzinę pociąg pasażerski najechał na tył składu towarowego, który znajdował się na tym samym torze.
Dwa z sześciu wagonów pociągu pasażerskiego wykoleiły się. One też zostały najbardziej zniszczone. Pociągiem jechało około 40 osób. Pasażerowie, którzy siedzieli z przodu, ucierpieli najbardziej. Ponad trzy godziny zajęło ratownikom wydostanie ludzi uwięzionych we wraku pociągu.
Zginęły trzy osoby, a dziewięć zostało rannych. 27 osobom udzielono pomocy ambulatoryjnej. Niektórzy spośród rannych są w ciężkim stanie, dlatego władze mówią o wstępnym bilansie ofiar.
Autor: pk\mtom / Źródło: Derniere Heure, pap