Świąteczna masakra w Kongo

Aktualizacja:

W okresie świąt Bożego Narodzenia rebelianci z Ugandy zabili co najmniej 400 osób w Demokratycznej Republice Konga – alarmuje katolicka organizacja Caritas. Byli niezwykle okrutni - zabijali maczetami i palili ludzi żywcem. 20 tys. ludzi uciekło przed nimi w góry. Przedstawiciel rebeliantów zaprzecza informacjom o masakrze.

 
Według Caritasu LRA zabiło od świąt co najmniej 400 osób (EPA) 

"Rebelianci z ugandyjskiej Armii Boskiego Oporu (LRA - Lord's Resistance Army) przeprowadziły liczne ataki na cywilną ludność kongijską w dzień Bożego Narodzenia i następne. Tymczasowy bilans mówi o ponad 400 zabitych" - podała Caritas na swojej stronie internetowej.

Według Caritas, do mordów doszło w miejscowościach Faradje, Duru, Gurba, Dungu i Doruma na północnym-wschodzie Demokratycznej Republiki Konga (d. Zairu).

Jak w poniedziałek podało Biuro ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej (OCHA), podczas ataków uprowadzono co najmniej 20 dzieci i nieznaną liczbę dorosłych.

Uganda, Kongo i Sudan przeprowadziły wspólną ofensywę na bazy LRA znajdujące się na północnym wschodzie Konga. Atak nastąpił 14 grudnia po tym, jak liderowi rebeliantów Josephowi Kony'emu po raz kolejny nie udało się zawrzeć porozumienia pokojowego z ugandyjskim rządem.

Pomimo zmasowanego ataku na bazy i początkowego sukcesu tej operacji nie udało się zlokalizować Kony'ego.

 
Tysiące ludzi uciekło w góry przed rebeliantami (EPA) PAP/EPA

LRA dąży do obalenia prezydenta Yoweriego Museveniego i ustanowienia w Ugandzie państwa wyznaniowego, "kierującego się dziesięciorgiem przykazań". Organizację oskarża się m.in o uprowadzenie tysięcy dzieci. Porwani chłopcy przechodzą szkolenia wojskowe i są wcielani w szeregi rebeliantów, a dziewczęta zmusza się do stosunków seksualnych.

Źródło: BBC News, PAP, TVN CNBC